poniedziałek, 9 stycznia 2023

Relacja nr 7. Niewyjaśnione zjawiska w życiu kilkorga twardo stąpających po Ziemi realistów. Część ósma.

 

Relacja 7. Sny przeróżne, zapowiadające rychłe wydarzenia w życiu śniących. 

Fot. BB

Przede wszystkim trzeba tu koniecznie wprowadzić ważne uściślenie pojęcia "sny przeróżne" - okazuje się bowiem, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy:
- snami - naturalnie przytrafiającymi się nam każdej nocy (tyle, że nie zawsze zapamiętanymi),
a

- wizjami, które pojawiają się najczęściej tuż przed zaśnięciem lub tuż po przebudzeniu, a więc "na jawie".

Ponadto trudno dokładnie powiązać wydarzenia, które nastąpiły jako realizacja wizji (sennych lub tych "na jawie") w perspektywie czasowej.
Trzeba byłoby notować skrupulatnie daty tychże wizji i porównywać potem z konkretnymi faktami, które wydarzyły się jako ich realizacja w ściśle określonych momentach rzeczywistości.
Wobec tego nie zawsze "sny przeróżne" zapowiadają rychłe wydarzenia w tak zwanym "realu".

Jako przykład mogę tu przytoczyć wiersz, napisany przez mego męża Stefana ponad 6 lat temu.
Otóż 15 października 2016 roku Stefan napisał:


Dychotomia

Rześki poranek

pierwsze słowa
niewyraźne
pierwsze kroki

Jesień przebija się przez ciemność
bielą martwych traw

Pies ostrzega z daleka nieznajomych

Odwracam się

dom stoi, zamknięty w sobie
w zadumie
jakby mruczał
z zadowolenia

tuż obok
płot
szczerzy zęby
niegroźnie

Gdzieś niedaleko
stoją obce wojska.

#

W roku 2016, zarówno w Polsce, jak i w Europie, nikt nie spodziewał się działań wojennych prowadzonych tuż za wschodnią granicą naszego kraju - będącego członkiem UE i NATO.
A tymczasem w lutym 2022 roku doszło do wybuchu otwartego konfliktu - okrutnej wojny kinetycznej, jaką Rosja zgotowała Ukrainie.
Natomiast jesienią - dokładnie 15 listopada 2022 roku - dowiedzieliśmy się o tragicznym zdarzeniu na terytorium RP, w województwie lubelskim. Rakieta, lecąca od strony opanowanej przez działania wojenne Ukrainy, spadła na teren suszarni w Przewodowie, powodując eksplozję. Zginęło dwóch Polaków.

Do dziś pamiętam, jaki dreszcz przeszył mnie tuż po przeczytaniu "Dychotomii" sześć lat temu.
Pomyślałam wówczas: Brr, jak to dobrze, że nie musimy przeżywać takich zagrożeń... Ale współczuję naszym dziadkom i rodzicom.


Okazuje się, że (często nieświadomie) w procesie twórczym (pisania, rysowania, malowania, komponowania, itd.) zdarza się nam trafnie przewidzieć wydarzenia, których doświadczamy później w realnym życiu. Większość z nas nie kontroluje tajemniczych możliwości, które w nas drzemią. Czasami pomaga nam w tym intuicja, czasem szczególne warunki, w jakich się znajdujemy sprzyjają przejściu naszego mózgu w określony zakres częstotliwości dominujących fal.
Jak wiadomo z dotychczasowych badań, wysyłane przez nasz mózg sygnały świadczą o konkretnych cechach naszego myślenia, zachowania i emocji.
Spośród kilku poznanych dotąd zakresów częstotliwości fal mózgowych wyróżniono na przykład sinusoidalne fale alfa (8-12 Hz) jako dominującą częstotliwość w stanie czuwania u zrelaksowanej osoby, ale przy zamkniętych powiekach. Przypisuje się im właśnie stan relaksu, odprężenia.
 
Oczywiście procesy przebiegające w naszym biologicznym komputerze są bardziej złożone. Zwykle obserwuje się kombinację różnych typów fal mózgowych dla różnych stanów świadomości. Wspólna aktywność kilku kategorii fal to rutyna w pracy naszych komórek mózgowych.


Warto obserwować, a nawet notować zdumiewające czasem i nie dające się logicznie wyjaśnić efekty pracy naszego mózgu podczas snu lub w fazie zrelaksowanego czuwania: tuż przed zaśnięciem albo tuż po przebudzeniu.
 
Oto niektóre moje zapiski wybrane z domowego notesu:

Sny zapowiadające nieodwołalne pożegnanie z najbliższymi

Dziadek Willi - 1989
Na kilka tygodni przed śmiercią Dziadka Willego zobaczyłam we śnie swoje otwarte usta, a w widocznej wyraźnie szczęce dziąsła, z których kolejno wyciągałam, po czym wkładałam z powrotem swoje zęby.
Byłam przy tym niesamowicie zdumiona, że udaje mi się ta sztuka. Cały proces przebiegał zupełnie bezboleśnie i bezkrwawo. Śniąc nie czułam niepokoju, tylko zdziwienie.

Ciocia Lilka - 2006
Na trzy tygodnie przed śmiercią Cioci Lilki ujrzałam we śnie oświetloną jaskrawym światłem słonecznym polanę, na którą dwaj sanitariusze (?) w białych kitlach wytaczali duże, metalowe, również białe łóżko, które miało mosiężne kółka przymocowane do nóżek. Charakterystyczne łóżko było mi dobrze znane z dzieciństwa, 
spędzanego często razem z ciocią Lilką w domu mych dziadków. Było puste, przykryte jedynie śnieżno-białym prześcieradłem. Ilość i intensywność promieni słonecznych w zderzeniu z bielą wszystkich przedmiotów i ubioru sanitariuszy porażała jasnością.

Mama Blanka - 2013
Na mniej więcej trzy miesiące przed śmiercią mojej Mamy Blanki odbyłam we śnie zadziwiającą i przykrą podróż. Wyjechałam wraz z rodzicami z Wrocławia pociągiem pospiesznym w kierunku Łodzi. Zaraz po odjeździe pociągu z Dworca Głównego we Wrocławiu okazało się, że mamie zginęła jedna z toreb. W tej sytuacji mama szybko opuściła nasz przedział, udawszy się w poszukiwaniu bagażu gdzieś dalej (?). Ponieważ długo do nas nie wracała, tato udał się z kolei na poszukiwanie mamy. Po pewnym czasie powrócił na krótko z wiadomością, że ponoć pociąg nasz został podzielony na dwa odrębne składy, z których jeden będzie kontynuował podróż do Łodzi, a drugi zostanie skierowany gdzie indziej. Obiecał, że niedługo wróci po mnie, by pomóc mi zabrać wszystkie bagaże, umieszczone na półkach nad siedzeniami, ale zaznaczył, że musi najpierw odnaleźć mamę! Okazało się jednak, że ani mama, ani ojciec nie powrócili do naszego przedziału. Zostałam więc sama, czekając na rodziców. Po pewnym czasie pociąg zajechał na kolejną stację. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam napis: Wrocław Główny.

Moja Mama Blanka zmarła w sierpniu 2013 roku w szpitalu w Łodzi na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. 
Mój tato natomiast po śmierci mamy prawie od razu zaczął w panicznym strachu przed samotnością poszukiwać jakiejś partnerki zastępczej.
Niedługo potem skojarzył swój los z dawną koleżanką jeszcze z czasów studium nauczycielskiego. To także była, podobnie, jak moja mama, emerytowana nauczycielka muzyki, jednak mieszkająca daleko od Wrocławia - na północy, niemal nad morzem. Tato mój związawszy się z nią - często wyjeżdżał z Wrocławia, połowę roku spędzając u partnerki, a drugą połowę u siebie we Wrocławiu. Zawsze byli razem, realizując swoje plany i wspólne zagraniczne podróże z grupą emerytów znad morza, co spowodowało, że kontaktowaliśmy się tylko sporadycznie - od czasu do czasu zabieraliśmy tatę z jego partnerką na wycieczki do lasu lub do uzdrowisk, położonych niedaleko Wrocławia.
Niedługo potem partnerka taty zachorowała na poważną postać choroby Alzheimera. Przebywa obecnie w Domu Pomocy Społecznej na Mazurach, blisko jej syna, który pełni nad nią opiekę finansową i organizacyjną.
Mój tato wrócił na dobre do Wrocławia, ale sam zapadł na szereg chorób wieku starczego, w tym choroby tarczycy, cukrzycę, nadciśnienie i przede wszystkim - demencję (o podłożu innym, niż choroba Alzheimera). W związku z tym w naszych stosunkach wzajemnych zaszły zdecydowane zmiany. Obecnie nic nie przypomina już minionego okresu, kiedy żyła moja mama.

 
Fot. BB


Sny jako reminiscencje po pożegnaniach z członkami rodziny:

Zbyszek - mąż mojej cioci Sławeny - 1991
W roku urodzenia naszej córki dowiedzieliśmy się o niespodziewanej śmierci 56-letniego Zbyszka, który podczas wyjazdu, kierując służbowym "polonezem", wpadł do rowu. Nie odniósł żadnych obrażeń, wydostał się z samochodu i wyszedł na drogę, by wezwać na pomoc któregoś z przejeżdżających kierowców. Niestety - jego serce (zniszczone zaawansowaną cukrzycą) nie wytrzymało stresu. Na poboczu drogi zmarł nagle na rozległy zawał.
Kilka dni po jego śmierci śniło mi się, że odgarniam z lekkością, gołymi rękami, ogromne zwały ziemi, wielkości kilkupiętrowego budynku. Zwijały się przy tym w potężny walec, przypominający grubaśny czarny dywan, który z koszmarnym rumorem odsłaniał skalne podłoże.

                        Fot. BB
























Miewam również krótkie wizje, przychodzące do mnie niespodziewanie, najczęściej w "pół-jawie", tuż po przebudzeniu, a czasem zupełnie przytomnie, przed zaśnięciem.

Są to jednak tak osobiste, a nawet intymne przekazy, że powstrzymam się (przynajmniej na razie) od ich wydobywania na światło dzienne. Ponadto czasami zdarza się, że wizje dotyczą innych osób - i to nie tylko członków mojej rodziny.

Niechaj tymczasem pozostaną w pieleszach mego umysłu.

   Fot. BB
























Beata Bigda,

Wrocław, styczeń 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz