środa, 30 kwietnia 2014

O tym, jak organy zasłużyły sobie na królewskie miano...



Kiedy w III wieku p.n.e. w Aleksandrii zmyślny Ktesibios wynalazł swój oryginalny instrument - organy wodne - nie spodziewał się zapewne, że jego idea rozwijać się będzie nieprzerwanie i tak żywiołowo w ciągu następnych stuleci. Wszystko wskazuje na to, że swoje powstanie organy zawdzięczają... odwiecznym dążeniom ludzi do ułatwiania sobie życia.



Zastąpienie wdmuchiwanego przez człowieka powietrza w nieduże instrumenty dęte (np. fletnię Pana, czy dudy) - przez system hydrauliczny, gdzie ciśnienie powietrza reguluje się przy pomocy zbiornika z wodą, a także zastosowanie wentyli, które otwierają dopływ powietrza do konkretnych piszczałek - umożliwiło powstanie nowego instrumentu o niespotykanych dotąd możliwościach i niesłychanie donośnym dźwięku. 
Z czasem Rzymianie wprowadzili znaczącą innowację – hydrauliczny system sprężania powietrza zastąpiono skórzanymi miechami.
W ten sposób ówczesne (ok. IV w. n.e.) organy wyposażono w napęd pneumatyczny - stosowany do dzisiaj w nieznacznie zmodyfikowanej postaci.

Rozwijająca się w ciągu wieków myśl konstruktorska organmistrzów, podsycana
nieustającymi dążeniami kompozytorów i wirtuozów do osiągania nowych możliwości brzmieniowych i intonacyjnych, doprowadziła do ogromnej różnorodności w
budowie, brzmieniu i predyspozycjach instrumentów, pochodzących z kolejnych epok.

Organy ołtarzowe z 1695 r., odrestaurowane w 2004 r. Świdnica, Kościół Pokoju. Fot. Jerzy Jan Kaczorek.
Mamy więc, unikatowe dzisiaj, egzemplarze organów barokowych, pochodzących z okresu największego rozkwitu sztuki organowej – wyposażonych w trakturę mechaniczną, o nasyconym, przejrzystym brzmieniu, kontrastujących i przenikliwych barwach rejestrów. Najwspanialej słucha się wykonywanych na takich właśnie instrumentach utworów kompozytorów nieco wcześniejszego okresu – przełomu XVI/XVII w.: Jana Pieterszoona Sweelincka czy Girolamo Frescobaldiego, ale przede wszystkim – zachwycających kompozycji mistrzów przełomu XVII/XVIII w.: Johanna Pachelbela, Dietricha Buxtehudego i Johanna Sebastiana Bacha.


W okresie klasycyzmu nastąpił zdecydowany spadek popularności muzyki organowej na rzecz rozwijającej się orkiestry - co doprowadziło niestety do zaniku barokowych wzorców budowy organów.
Mimo to - nawet najwybitniejsi twórcy tego czasu: Wolfgang Amadeusz Mozart i Ludwig van Beethoven - z powodzeniem komponowali utwory również na organy. A sam Wolfgang Amadeusz - podobnie, jak żyjący w XIV wieku francuski kompozytor i poeta Guillaume de Machault - nazywał organy "królem instrumentów", zapewne ze względu na potęgę brzmienia, bogatą paletę barw dźwiękowych, monumentalne rozmiary, często oszałamiający wystrój plastyczny prospektu, ale także ogromną różnorodność i oryginalne, niepowtarzalne predyspozycje w porównaniu z pozostałymi instrumentami muzycznymi.

Romantyczne organy symfoniczne
w barokowej szafie Englera.
Oleśnica, Bazylika Mniejsza
(dawny kościół zamkowy).
Fot. Beata Bigda.
W okresie romantyzmu kompozytorzy zaczęli znów odkrywać możliwości organów - jednak nowa muzyczna estetyka i potrzeba osiągnięcia masywnego brzmienia, przypominającego orkiestrę symfoniczną, spowodowały wdrożenie nowatorskich rozwiązań konstrukcyjnych.
Stosowano sekcje tzw. głosów języczkowych, które naśladowały instrumenty dęte, a głosy wąskomenzurowane imitowały z kolei instrumenty smyczkowe. Zwiększone obsady głosów niskobrzmiących umożliwiły osiągnięcie szerokiej palety odcieni barw dźwiękowych o niespotykanej dotąd subtelności. Ząbkowanie rdzeni piszczałek wargowych (labialnych) pozwoliło m.in. na osiągnięcie miękkiej, delikatniejszej intonacji.
Kompozytorzy doby romantycznej (jako prekursor - Ferenc Liszt) wprowadzali do swoich utworów organowych fakturę homofoniczną - w przeciwieństwie do królującej poprzednio polifonii. Kompozycje romantyczne i postromantyczne - zapewne w nawiązaniu do muzyki fortepianowej - charakteryzowały się porywającą wirtuozerią. W związku z tym w organach z trakturą mechaniczną instalowano dźwignię Barkera, która zmniejszała opór gry. Nowością była traktura pneumatyczna, zdecydowanie ułatwiająca grę. Powszechnie stosowano w tym okresie tzw. szafy ekspresyjne, w których umieszczano poszczególne sekcje. Zamknięcie szafy powodowało ściszanie, z kolei jej otwarcie - pogłaśnianie dźwięków piszczałek danej sekcji. Podobne działanie miał obracany stopą wałek crescendo - umożliwiający osiągnięcie maksymalnego zakresu głośności: od pianissimo do tutti. Dzięki tym nowym rozwiązaniom technicznym w kompozycjach romantycznych i późniejszych stosowano środki dotychczas niedostępne. Cesar Franck, Max Reger, czy Karol August Freyer - to sztandarowi kompozytorzy, piszący muzykę organową w tamtych czasach.

Obecnie trwają nieustanne próby skonstruowania wszechstronnego instrumentu. Chodzi o połączenie najlepszych cech organów późnego baroku o wspaniałym brzmieniu, z jednoczesną dyspozycją umożliwiającą uzyskanie szerokiej palety barw, charakterystycznej nie tylko dla muzyki romantycznej, ale również post-romantycznej i współczesnej. W ostatniej ćwierci XX wieku nastąpił w Polsce powrót do budowania instrumentów o trakturze mechanicznej, z klapowo-zasuwowymi wiatrownicami. Czasem stosuje się precyzyjną trakturę elektromagnetyczną, doskonale imitującą barokowy system mechaniczny.

Ideałem byłoby wykonywanie na organach współczesnych muzyki wszystkich epok w sposób, który uwzględnia potrzeby i wymagania każdej z nich w najwyższym możliwym do uzyskania stopniu. Być może - technologie cyfrowe XXI wieku pomogą osiągnąć ten cel.

Muzyka organowa komponowana dzisiaj, mimo wpływu trendów eksperymentatorskich okresu powojennego, nadal nawiązuje do tradycji przeszłych epok. Decydują o tym zapewne specyficzny charakter i uniwersalne predyspozycje organów - króla instrumentów. Może właśnie tutaj szukać należy przyczyn rosnącej popularności festiwali organowych, które prezentują nie tylko znane powszechnie dzieła Bacha, Vivaldiego, Francka - ale też Felixa Borowskiego, Mariana Sawy, czy improwizacje własne kompozytorów i wirtuozów współczesnych.


Beata Bigda
Wrocław, w czerwcu 2013

Zamieściłam tę garść informacji o rozwoju organów tytułem wprowadzenia do nowej kategorii moich postów nazwanej "Krainą muzyki".
Nie oznacza to jednak, że tylko o organach będę pisać...


wtorek, 29 kwietnia 2014

Suplement do rozmowy z Piotrem Rojkiem: "Organowy Dolny Śląsk latem i jesienią"


Krótki rejestr dolnośląskiego instrumentarium     organowego i festiwali muzyki organowej                 organizowanych na Dolnym Śląsku


Na Dolnym Śląsku zachowało się blisko 1000 zabytkowych organów w kościołach – to sytuacja wyjątkowa w skali całej Europy. 

Instrumenty najstarsze, powstałe w okresie europejskiego rozkwitu budownictwa organowego , przypadającego na II poł. XVII w. i wiek XVIII, z zachowaną trakturą mechaniczną – przetrwały do naszych czasów (wprawdzie często po wielokrotnych przebudowach) między innymi:

w Krzeszowie - w klasztornym Kościele św. Józefa Oblubieńca (organy J. Ulricha z 1695 r., przebudowywane w 1841 r. przez J. Liesera, wyremontowane przez Schlaga w 1874 r.),

w Świdnicy – w Ewangelickim Kościele Pokoju (organy ołtarzowe nieznanego organmistrza z 1695 r., odrestaurowane w 2004 r.),

w Wołowie - w Kościele św. Wawrzyńca (unikatowy instrument A. H. Caspariniego z 1715-16 r. - zalicza się do niewielkiej grupy zachowanych w niemal oryginalnej formie organów w Europie. Firma Schlag&Sohne ze Świdnicy nieznacznie zmodyfikowała dyspozycję organów w XIX w., co nie wpłynęło na zmianę koncepcji Caspariniego, współcześnie restaurowane w latach 2000-05),

we Wrocławiu - z Kościoła św.Elżbiety przeniesione do Auli Muzycznej U.Wr. - Oratorium Marianum (organy /pozytyw/ A.H.Caspariniego z 1718 r., odrestaurowane w 1999 r.),

w Krzeszowie - w Kościele Wniebowzięcia NMP (organy M. Englera Młodszego z 1732-37 r., przebudowywane przez firmę Schlag&Söhne w 1872-73 r., w latach 2007 – 2008 dokonano rekonstrukcji barokowego kształtu organów i przywrócenia dawnej dyspozycji),

w Jeleniej Górze (Sobieszowie) - w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa (organy J. Meinerta z 1748 r., przebudowywane w 1885 r. przez Schlaga z zachowaniem pierwotnej palety brzmieniowej),

w Bardzie Śląskim - w Kościele Nawiedzenia NMP (instrument F.J. Eberharda z Wrocławia  z 1755-59 r., przebudowany w 1875 r. przez G. Schlaga).

Wiecej informacji w serwisie: http://www.organy.art.pl/instrumenty.php 

Oczywiście dysponujemy też na Dolnym Śląsku instrumentami dziewiętnastowiecznymi i późniejszymi – o równie atrakcyjnych cechach.
Możliwości mamy ogromne – byłoby niepowetowaną stratą, gdybyśmy ich nie wykorzystali na rzecz twórczego rozwoju kultury muzycznej nie tylko naszego regionu i kraju, ale także w skali międzynarodowej.

Wprawdzie począwszy od lat 90. XX w. na terenie Dolnego Śląska powstało kilka krajowych i międzynarodowych festiwali muzyki organowej, które umożliwiają melomanom kontakt z mistrzostwem i wirtuozerią wykonawców polskich i zagranicznych, prezentujących dzieła muzyczne obfitej literatury organowej - począwszy od epoki renesansu aż po utwory współczesne - lecz niestety bardzo wiele interesujących instrumentów, często zaniedbanych i popadających w ruinę, pozostaje nadal zupełnie niewykorzystanych, bez szans na fachową renowację.


Oto niektóre Festiwale Muzyki Organowej odbywające się w dolnośląskich kościołach i placówkach muzycznych: 

- “Non Sola Scripta” - Międzynarodowy Festiwal Organowy we Wrocławiu,
w Kościele 
Uniwersyteckim oraz w Kościele św. Krzyża (utworzony w 1994 r.),
http://www.impart.art.pl/oferta-kulturalna/lista-projektow/2-miedzynarodowy-festiwal-non-sola-scripta-wroclawskie-lato-organowe

- “Silesia Sonans” - Europejski Festiwal Muzyki Organowej w Jeleniej Górze, w Kościele Garnizonowym (organizowany od 1998 r.), http://www.silesiasonans.pl 

- Międzynarodowy Festiwal Bachowski w Świdnicy 
(istnieje od 2000 r.- nie jest wprawdzie festiwalem muzyki organowej sensu stricto, ale proponuje melomanom -  prócz przeróżnych koncertów i imprez kulturalnych – również  recitale organowe), http://www.bach.pl/ 

- “Cantus Organi” - Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Wołowie 
(utworzony w 2001 r.), http://www.cantusorgani.pl/ 

- Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Oleśnicy 
(organizowany od 2005 r.), http://www.olesnica.org/Nowy_kontuar.html 

- Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Muzyka u Józefa Ignacego Schnabla” w Nowogrodźcu 
(powstał w 2009 r.), http://www.nowogrodziec.pl/index.php/wiadomosci/263-v-miedzynarodowy-festiwal-muzyczny-pn-muzyka-u-j-i-schnabla


Więcej informacji w serwisie: http://www.dcik.pl 



Opr.: Beata Bigda
Wrocław, lipiec 2013 r.


Tekst ten został umieszczony jako suplement do artykułu - wywiadu pt."Organowy Dolny Śląsk", który ukazał się na łamach dwutygodnika "Ruch Muzyczny" (podwójny nr 16/17 z 4 sierpnia 2013 roku).

Organowy Dolny Śląsk latem i jesienią


Międzynarodowe Festiwale Muzyki Organowej
w Wołowie i Oleśnicy - 
- z Piotrem Rojkiem rozmawia Beata Bigda

Koncertujący organista, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia we Wrocławiu, naukowiec i wykładowca wrocławskiej Akademii Muzycznej, inicjator i dyrektor artystyczny dolnośląskich  Międzynarodowych Festiwali Muzyki Organowej, organizowanych corocznie w sezonie letnim w Oleśnicy i jesienią w Wołowie - opowiada o obu imprezach, utworzonych w pierwszych latach XXI wieku.


Beata Bigda: Co zdecydowało o powołaniu do życia wydarzeń muzycznych rangi międzynarodowej właśnie w Wołowie i Oleśnicy?

Piotr Rojek: W obu przypadkach najważniejszą inspiracją były niezwykłe walory muzyczne  instrumentów. Nie wyobrażam sobie, by tak wspaniałe, zachowane niemal w oryginalnej postaci i w związku z tym unikatowe w skali Europy – barokowe wołowskie organy mistrza Adama Horatio Caspariniego z 1716 roku mogły pozostać niedostępne dla artystów i melomanów!
Z kolei oleśnicki instrument symfoniczny, zbudowany przez firmę Schlag&Söhne w 1910 r., po renowacji przeprowadzonej w latach 2002 – 2012, plasuje się na wysokiej pozycji ze względu na techniczne udogodnienia, które umożliwiają stosowanie szerokiej gamy  środków artystycznych - zgodnie z filozofią epoki romantyzmu.

- Czy w związku z ocalonym autentycznym, barokowym brzmieniem organów Caspariniego - podczas festiwalu Cantus organi w wołowskim kościele św. Wawrzyńca usłyszeć można przede wszystkim utwory mistrzów renesansu i baroku?

- Przede wszystkim, choć nie tylko. Corocznie zapraszani na nasz festiwal wirtuozi z całego świata wykonują na tym niezwykłym instrumencie zarówno dzieła wczesno-romantyczne, jak i utwory współczesne, nierzadko prezentują także swoje autorskie improwizacje.

- Domyślam się, że z kolei podczas fesiwalu w oleśnickiej Bazylice Mniejszej pw. św. Jana Apostoła dominuje romantyczna literatura organowa?

- Pozostawiamy pewną swobodę w doborze repertuaru zaproszonym przez nas 
wykonawcom. Każdy z nich układa program swego koncertu zgodnie z 
indywidualnym wyczuciem możliwości instrumentu i swoimi osobistymi predyspozycjami – jednak muszę podkreślić, że zawsze dbam o zachowanie równowagi pomiędzy literaturą „osłuchaną”, popularną w kręgach mniej doświadczonych odbiorców muzyki, a trudniejszymi w odbiorze dziełami, na które corocznie oczekują wytrawni słuchacze. Dlatego właśnie niezwykle trudne  wykonawczo utwory np. Maxa Regera można usłyszeć obok transkrypcji na organy znanych  dzieł symfonicznych: np. Badinerie z II Suity na flet i orkiestrę smyczkową Jana Sebastiana Bacha, czy wybranych fragmentów z cyklu słynnych koncertów „Cztery Pory Roku" Antonio Vivaldiego. Z kolei preludia, fugi i toccaty Jana Sebastiana Bacha przeplatają się ze współczesnymi partitami Mariana Sawy lub improwizacjami własnymi koncertujących u nas wirtuozów.

- Czy można stąd wysnuć wniosek, iż oba instrumenty: i ten ocalony - w Wołowie - w niemal  niezmienionej barokowej postaci, i ten późniejszy, o cechach romantycznych - w Oleśnicy - są zadziwiająco uniwersalne? 

- W Oleśnicy mamy do dyspozycji organy z trakturą pneumatyczną, 41 – głosowe, o 3 manuałach (klawiaturach ręcznych) i pedale (klawiaturze nożnej), spełniające wymogi doby romantyzmu - a więc odzwierciedlające brzmienie orkiestrowe, zgodnie ze słynną dewizą Cesara Francka: “Moje organy to moja orkiestra!”.  Trzeba jednak przyznać, że organy w oleśnickiej Bazylice Mniejszej łączą w sobie w 
pewnym zakresie cechy obu okresów dominujących w historii rozwoju organów: 
barokowego i romantycznego. Dysponują zarówno zestawem głosów naśladujących instrumenty orkiestry symfonicznej (skrzypce, altówki, wiolonczele, kontrabasy, flety, oboje, klarnety, fagoty, waltornie, trąbki, puzony, czy tympan), jak i szerokim wachlarzem głosów pryncypałowych, tzw. piramidą pryncypałów, charakterystyczną dla instrumentów barokowych. 
Z kolei zastosowane w oleśnickich organach romantyczne innowacje techniczne: 
szafa ekspresyjna z systemem ruchomych żaluzji dla zespołu brzmienia III manuału, czy wałek crescendo (umożliwiający płynne regulowanie głośności od pianissimo do tutti), a także kilka sposobów na uruchomienie niektórych głosów –dodatkowo wzbogacają zestaw dostępnych środków ekspresyjnych.

Fot. 1. Wizualnie, dzięki zachowanej barokowej szafie Englera, oleśnicki instrument 
prezentuje się naprawdę imponująco. Fot. Katarzyna Szydłowska.

Unikatowe organy Caspariniego w Wołowie mogą poszczycić  się wyjątkowym brzmieniem,  które szczególnie odpowiada ortodoksyjnym wymogom muzycznej literatury barokowej, w  tym dzieł Jana Sebastiana Bacha. 
Dostępną w tym instrumencie plejadę barw i rzecz najistotniejsza - niezwykłą 
intonację -zapewnia m.in.: świetna dyspozycja – czyli zestaw głosów. Ważne są nie tylko materiały, z których zbudowano piszczałki, ale też sposób ich ustawienia. 
Każdy instrument ma swoje tajemnice. Znają je zazwyczaj tylko organmistrzowie, którzy wiedzą, gdzie zrobić kreskę na sercu piszczałki, by osiągnąć najszlachetniejsze brzmienie. 
Rodzina Casparinich należała do grupy najznamienitszych budowniczych organów w Europie w swoich czasach. Po renowacji wołowskich organów – kiedy to m.in. odnowiono  historyczne wiatrownice (elementy aplikujące pod ciśnieniem powietrze do poszczególnych piszczałek) i odtworzono głos (puzon szesnastostopowy) w pedale, w miejscu, w którym był oryginalnie umieszczony – organy wołowskie odzyskały pełnię swoich dawnych możliwości. 
Tym samym zasłużyły na miano “króla instrumentów”!
Dodatkowo - ponieważ najprawdopodobniej firma Schlag &Söhne dodała (w czasie remontu organów w XIX wieku) niektóre głosy smyczkujące - wołowski instrument zyskał możliwości brzmieniowe instrumentów późniejszych.



Fot. 2. Bogato zdobiony XVIII-wieczny prospekt organowy zachwyca nie tylko melomanów
odwiedzających kościół św. Wawrzyńca w Wołowie. Fot. Andrzej Nowak.

W baroku montowano w organach przeróżne urządzenia, czasem w sposób niezwykle złożony...np. cięgna, czyli manubria, były opisywane tak niejasno, że częstokroć nie wszyscy wiedzieli, jak te mechanizmy prawidłowo obsługiwać! Cały szereg elementów wizualno - akustycznych, w które wyposażano organy barokowe, stanowi dodatkową atrakcję, tworząc swoiste theatrum sacrum. Na przykład sekwencja dwóch piszczałek, z powietrzem  dostarczanym na przemian - imituje śpiew kukułki, małe piszczałki odtwarzają przeróżne  ptasie trele, a wyciągnięcie rejestru o nazwie “Tympan” powoduje wydobywanie się dudnienia, przypominającego dźwięk bębnów. Z kolei tzw. “Cymberstern” - kręcąca się   gwiazda z towarzyszeniem dźwięczących dzwonków – dopełnia zestaw “efektów  specjalnych”. 
- W zeszłym roku, w czasie 12. edycji festiwalu Cantus Organi, wspaniali wykonawcy
zaprezentowali nam szeroki wachlarz repertuarowy. Z przyjemnością mogliśmy wysłuchać
duetów głos-organy (Piotr Rojek - organy, Joanna Moskowicz - sopran i Dariusz Bąkowski-Kois - organy, Marcin Wolak - bas-baryton); niezwykle ciekawy był również koncert organisty Jarosława Ciecierskiego i Wrocławskiej Orkiestry Kameralnej Leopoldinum. Kończący
zeszłoroczny festiwal występ słynnego mistrza improwizacji organowej i ambasadora 
francuskiej muzyki organowej XVII-XX w. - Oliviera Latry – stanowił niezapomnianą ucztę muzyczną dla zgromadzonej w kościele św. Wawrzyńca publiczności. Znakomicie udało się 
Panu skonstruować atrakcyjną mieszankę stylów, instrumentów i postaci.

- Podczas obu festiwali staram się zapewnić melomanom kontakt z jak największym spektrum repertuarowym. Dlatego też często możemy słuchać duetów: organów z towarzyszeniem innego instrumentu lub głosu. Czasami zdarza się, że organom towarzyszy nieduży zespół instrumentalny lub chór. To istotnie wpływa na urozmaicenie obu imprez. 
Kameralny charakter koncertów bardzo odpowiada naszym słuchaczom.
Dzięki takiemu zróżnicowaniu – w poprzednich edycjach festiwalu Cantus Organi udało się nam zaprezentować tak wybitnych artystów, jak m.in. Maestra Teresa Żylis–Gara (sopran),  Andrzej Chorosiński (organy), Gijs van Schoonhoven (organy - Holandia), Ann-Margaret Nyberg (sopran – Szwecja), Maurizio Corazza (organy – Włochy), Wratislavia Trumpet Consort, Paweł Hulisz (trąbka), Jean Paul Ravel (organy - Francja), Michał Micker (altówka), Gerhard Weinberger (organy - Niemcy), czy Waldemar Gromolak (gitara) ...

Fot. 3. Piotr Rojek (organy) podczas koncertu na festiwalu Cantus Organi w kościele św. Wawrzyńca w Wołowie. 
Fot. Janusz Janczyn.










- Ciekawa jestem, jakie instrumenty i głosy zabrzmią w tym roku w Oleśnicy, a jakich solistów i zespołów będziemy mogli posłuchać w Wołowie?

- Nie chciałbym ujawniać wszystkich niespodzianek... w Oleśnicy – między innymi – usłyszymy świetnego słowackiego organistę węgierskiego pochodzenia - Imricha Szabó, ponadto organy ze scholą barytonów, a także organy w duecie z Bogdanem Makalem (bas-baryton).
Natomiast w Wołowie – duet organów z saksofonem, poza tym przedstawimy słuchaczom 20-osobowy zespół instrumentów dętych z towarzyszeniem organów, trio solistów z orkiestry Leopoldinum i zupełną nowość: duet fortepianu z wiolonczelą! Szczególnym akcentem festiwalu będzie występ studenckiego duetu – Tomasza Niestrój (organy) z Krystianem Skubałą (wibrafon). Koncert ten będzie kontynuacją idei promowania młodych talentów, na realizacji której – jako dyrektorowi artystycznemu – szczególnie mi zależy.

- Czy w czasie tegorocznych festiwali będą obowiązywać jakieś konkretne 
preferencje repertuarowe?

- W Oleśnicy przeplatać się będzie sacrum i profanum, czyli sakralna i świecka muzyka organowa. Przykładem sacrum będzie tu rzadko wykonywany, bardzo trudny wykonawczo utwór o bogatej fakturze – Messe Cum jubilo pour chant et orgue, op.11, francuskiego kompozytora i organisty, Maurice’a  Duruflé.
W Wołowie – podczas trzynastej w tym roku edycji festiwalu – obszar sacrum wypełni muzyka z motywami maryjnymi.

- Myślę, że nie tylko ja będę z niecierpliwością oczekiwać inauguracji obu imprez. 
Czy już ustalono datę koncertu otwierającego tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Oleśnicy?  

- Oczywiście – serdecznie zapraszam melomanów do oleśnickiej Bazyliki Mniejszej w pierwszą niedzielę miesiąca, 7. lipca, o godzinie 19.00. 

- Czy już teraz wiadomo, kiedy rozpocznie się wołowski festiwal “Cantus Organi”?

- Inaugurację festiwalu planujemy w drugą niedzielę września. Zapraszamy więc do kościoła św. Wawrzyńca w Wołowie, 8. września. Rozpoczniemy - jak zwykle - o godzinie 18.00.

- Mam nadzieję, że zgodnie z przyjętym zarówno w Wołowie, jak i w Oleśnicy 
obyczajem, przedstawi Pan melomanom i w tegorocznej edycji własne propozycje artystyczne.  Jaki będzie program Pańskich recitali?

- W Oleśnicy będę grał pierwszego września – na koncercie finałowym. Zabrzmią moje własne improwizacje oraz kompozycje m.in. J. S. Bacha, ze wspaniałym wokalnym udziałem Bogdana Makala (bas-baryton). Z kolei festiwal „Cantus Organi” rozpocznę utworami muzyki współczesnej – słuchacze usłyszą także oryginalny duet: organy – saksofon.
- Niezmiennie, z roku na rok, rośnie grono melomanów - fanów obu festiwali, i w Wołowie, i w Oleśnicy. Nie bardzo wiem, czego mogłabym w takim razie Panu życzyć?

- Oba festiwale przed nami – niedługo lipcowa inauguracja w Oleśnicy, a późniejszy, wrześniowy koncert rozpocznie festiwal „Cantus Organi” w Wołowie. Organizacja programu artystycznego tych festiwali to dla mnie corocznie ogromne wyzwanie, ale jednocześnie duża  przyjemność i satysfakcja.
Tymczasem w maju przyszłego roku – czeka nas trzecie wydarzenie, o którym dzisiaj nie rozmawialiśmy: Międzynarodowy Festiwal Muzyczny w Nowogrodźcu: „Muzyka u Józefa Ignacego Schnabla”. Mam nadzieję, że edycja 2014 będzie równie udana i interesująca, jak tegoroczna.

- Czy mogę wobec tego liczyć na kolejną rozmowę z Panem w przyszłym roku – przed majowym wydarzeniem muzycznym  w Nowogrodźcu?

- Oczywiście, z przyjemnością opowiem o planach repertuarowych, a także o meritum  festiwalu schnablowskiego: dwóch niezwykłych instrumentach, którymi dysponujemy właśnie w Nowogrodźcu.


Rozmawiała Beata Bigda
Wrocław, lipiec 2013 r.

Na podstawie tego tekstu powstał artykuł - wywiad,  który ukazał się na łamach dwutygodnika "Ruch Muzyczny" (podwójny nr 16/17 z 4 sierpnia 2013 roku).