poniedziałek, 2 listopada 2020

Dzień Zaduszny - wspomnienia (1) - Lilka


Chciałabym powspominać moich Bliskich i podzielić się z Wami paroma anegdotami, które tak barwnie ich opisują.
 
Dzisiaj odcinek pierwszy:
Historia mojej cioci Lilki
/w telegraficznym skrócie/


Jako pogodną klamrę wieńczącą moje wspomnienia proponuję żartobliwą, acz prawdziwą historyjkę - relację ze wspólnych wakacji, które spędzaliśmy z moimi rodzicami i właśnie Lilką w nadmorskim Władysławowie.
 
Link do tego króciutkiego opowiadanka zamieściłam pod tym tekstem.


Na początek notka biograficzna:


Dr Liliana Najman-Bronżewska (1939-2006)



Doktor farmacji. Swoje życie zawodowe poświęciła dociekaniom naukowym nad chemicznymi związkami, które mogłyby zwalczać choroby nowotworowe u człowieka. Prowadziła laboratorium doświadczalne na Wydziale Chemii Leków Akademii Medycznej w Łodzi. Wyniki swych doświadczeń publikowała w międzynarodowych pismach naukowych, a podczas zjazdów i konferencji wielokrotnie wygłaszała referaty. Współpracowała z Uniformed Services University of the Health Sciences w Bethesda, w Stanach Zjednoczonych.







Z oddaniem przekazywała wiedzę farmaceutyczną rozlicznej rzeszy studentów, przewodziła ich pracom magisterskim. Jej talent pedagogiczny uaktywniał zapał do nauki i wzmacniał potencjał badawczy młodzieży akademickiej.






W okresie studenckim była solistką kabaretu studentów Akademii Medycznej w Łodzi – „Cytryna” (jako wokalistka – alt).



Wyjeżdżała z „Cytryną” na liczne występy, między innymi do Francji (Paryż, Marsylia), Związku Radzieckiego (Leningrad) i wielu miast polskich. 


W roku 1964 zaśpiewała piosenkę z repertuaru tegoż kabaretu na II Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

***

Znamienne, że przyczyną Jej śmierci w wieku zaledwie 67 lat był nowotwór płuc.
W swoim gabinecie na uczelni pracowała codziennie, przez wiele lat, w wydzielonym, ciasnym, zamkniętym pomieszczeniu szklanym – mikro-laboratorium, zaopatrzonym jedynie w mechaniczny wyciąg wentylacyjny, gdzie dokonywała wszystkich eksperymentów chemicznych. 
Naraziło Ją to niewątpliwie na wdychanie często niezdrowych, wręcz trujących wyziewów reakcji chemicznych.
Prócz tego – niestety – od wczesnej młodości miewała obfite krwotoki z nosa o nieokreślonej przyczynie. Prawdopodobnie choroba płuc rozwijała się u niej niepostrzeżenie przez wiele lat…

Była jednakże osobą ciepłą, wesołą, pełną werwy i nieszablonowych pomysłów. Dzięki Niej moje dzieciństwo zyskało wiele barw.


Link do opowiadanka:
Krótka historyjka z ery przedkomórkowej

Beata Bigda 
2 listopada 2020 r.
Wrocław

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz