Z Tomaszem Kmitą-Skarsgårdem rozmawia Beata Bigda.
Wrocław, maj 2014 roku.
Nowe organy we wrocławskim kościele św. Krzysztofa mieszczą się w grupie nielicznych instrumentów piszczałkowych w Polsce posiadających historyczny strój, są jednymi z siedmiu czynnych mechanicznych organów we wrocławskich kościołach (jedynymi neobarokowymi), a kościół św. Krzysztofa jest obecnie jedyną świątynią we Wrocławiu, posiadającą dwoje czynnych organów i to o zróżnicowanej charakterystyce – romantyczne organy firmy Schlag & Söhne i neobarokowe organy firmy Walcker.
Fot. 1. Neobarokowe organy firmy Walcker na tle ołtarza. Fot. M. Mazurkiewicz |
B
Beata Bigda:
Październik 2013 r. był dla kościoła św. Krzysztofa we Wrocławiu miesiącem zupełnie wyjątkowym. Nie tylko reaktywowano wówczas przedwojenny cykl Koncertów Poniedziałkowych, nazwany na cześć ich inicjatora i prowadzącego „Gerhard Zeggert in memoriam”, ale także zakończono główne prace montażowe przy nowych, małych organach neobarokowych.
Jaką drogę przebył ten interesujący instrument, by w końcu znaleźć swoje miejsce we wrocławskim kościele św. Krzysztofa?
Tomasz Kmita-Skarsgård:
Powstanie organów można datować na lata 60. XX wieku, wtedy bowiem firma Walcker z Ludwigsburga wybudowała kilka podobnych instrumentów. Organy zostały zamontowane w kościele w Hilden, otrzymały pięć głosów w manuale i jeden w pedale. W nieznanym momencie dziejowym zostały przeniesione do małego kościoła Świętego Krzyża w Sieglar koło Troisdorfu. Instrument jednak w swym nowym miejscu służby nie brzmiał zadowalająco. Nowoczesna architektura kościoła, a przede wszystkim jego mała wysokość, negatywnie wpływały na wybrzmienie organów o i tak skromnym wolumenie i małej dyspozycji, wręcz pozytywowej.
W roku 2012 parafia Pokoju, pod której zarządem pozostaje kościół Świętego Krzyża w Sieglar, podjęła decyzję o zastąpieniu instrumentu Walckera organami elektronicznymi, jednocześnie podejmując inicjatywę przekazania starego instrumentu jakiejś parafii ewangelickiej w Polsce, która akurat byłaby w potrzebie pod tym względem.
Ostatecznie w pierwszej połowie roku 2013 zwrócono się do naszej niemieckojęzycznej parafii luterańskiej św. Krzysztofa we Wrocławiu z prośbą o wskazanie miejsca, gdzie instrument ów mógłby być przeniesiony. Początkowo braliśmy pod uwagę kościół w Głogowie oraz zakrystię kościoła Panny Marii w Legnicy, w której odbywają się nabożeństwa przez prawie ¾ roku, z powodu niskich temperatur panujących w kościele. Ostatecznie jednak diecezja wrocławska Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego nie wykazała zainteresowania instalacją instrumentu w dwóch proponowanych wcześniej lokalizacjach, natomiast rada parafialna u św. Krzysztofa, na mój wniosek, podjęła decyzję o umieszczeniu organów z Sieglar w naszym kościele.
Tak też się stało. W lipcu 2013 roku organmistrz Tomasz Szałajda przywiózł do kościoła św. Krzysztofa rozłożone na części organy, podarowane nam przez parafię Pokoju z Troisdorfu.
Dar to niezwykły – jednak zastanawiam się – czy rzeczywiście nowe organy były potrzebne w kościele, który w 1958 roku wyposażono w translokowany ze Słupca (dziś w granicach Nowej Rudy) 12-głosowy instrument znanej świdnickiej firmy Schlag & Söhne?
Dzięki podjęciu i zrealizowaniu decyzji o budowie nowych organów uzyskaliśmy instrument mechaniczny usytuowany na poziomie posadzki kościoła, podczas gdy instrument Schlaga (rozbudowany w 1993 r. przez Antoniego Szydłowskiego) znajduje się na emporze i posiada trakturę pneumatyczną. W kontekście organizowanych w naszej świątyni prezentacji muzyki barokowej ma to ogromne znaczenie, dotychczas bowiem byliśmy zmuszeni wypożyczać pozytywy piszczałkowe lub klawesyny, co wiązało się ze znacznymi kosztami. Była to więc dobra decyzja, poparta wcześniejszą analizą merytoryczną i finansową, która dziś przynosi nam wielką radość i, jak sądzę, chlubę.
Czy stan techniczny instrumentu pozwalał na natychmiastowy montaż w nowym miejscu?
Oględziny dokonane w czasie rozbiórki instrumentu pozwoliły stwierdzić, że konieczna jest wcześniejsza renowacja poszczególnych części, przede wszystkim oskórowania, które ostatecznie zostało w całości wymienione. Jednocześnie pozytywną informacją było to, że organy są wolne od drewnojada i zostały wybudowane z materiałów bardzo wysokiej jakości (chodzi w tym momencie zarówno o drewniane części konstrukcyjne, elementy traktury, jak i o same piszczałki). Dzięki tak dobrej jakości wykonania mogliśmy mieć nadzieję, że nasz plan stworzenia instrumentu o wysokich walorach muzycznych zakończy się powodzeniem.
Fot. 2. Neobarokowy instrument podczas uroczystości poświęcenia nowych organów w grudniu 2013 roku. Fot. M. Mazurkiewicz |
Jakie innowacje zostały dotychczas wprowadzone – i jak ta metamorfoza wpłynęła na rozszerzenie możliwości brzmieniowych małych organów?
Faktem jest, że organy w naszym kościele nie zostały zainstalowane w pierwotnej formie. Poczyniliśmy prace, które dotyczyły zarówno par excellence struktury instrumentu, jak i warstwy wizualnej. Zakup i instalacja zupełnie nowego głosu Principal 8’ (z cyny 70%, 7 pierwszych piszczałek świerkowych, większość głosu umieszczona w prospekcie) umożliwia obecnie zbudowanie w tych organach pełnej tzw. piramidy pryncypałów, tj. trzech głosów podstawowych transponujących wzajemnie o oktawę (8’ – 4’ – 2’) i zwieńczonych Mixturą. Instrument w brzmieniu nabrał masy właściwej organom (pryncypał 8’ to najbardziej podstawowy głos organowy, nie posiadanie takiego rejestru przez instrument kwalifikuje go raczej do rodziny pozytywów piszczałkowych).
Niezmiernie ważnym działaniem było nadanie organom historycznej temperacji, tj. specyficznego strojenia i brzmienia w różnych tonacjach. Zdecydowaliśmy się na dość popularny w okresie baroku, stwarzający duże możliwości wykonawcze strój Werkmeister III.
W efekcie nasze nowe neobarokowe organy mogą zarówno pełnić rolę pełnowartościowego instrumentu solowego, jak i – dzięki właściwej lokalizacji instrumentu w kościelnym wnętrzu – towarzyszyć instrumentalistom i wokalistom jako continuo.
Rzeczywiście, niemal od razu po wejściu do kościoła – nasz wzrok pada na efektowną (mimo niepokaźnych rozmiarów) szafę organową, usytuowaną w prawym narożniku nawy, przy łuku tęczowym – symetrycznie w stosunku do ambony, znajdującej się po przeciwnej stronie.
Fot. 3. Widok z empory w kierunku nawy i prezbiterium. Msza ewangelicka według porządku z czasów Bacha - w dniu urodzin Mistrza Jana Sebastiana. Fot. M. Mazurkiewicz |
Lokalizacja instrumentu to sprawa istotna i długo nad nią się zastanawialiśmy, mając świadomość, że od wyboru umiejscowienia organów będzie zależała ich koncertowa funkcjonalność, a także dobre, tzn. nośne wybrzmiewanie. Ważną kwestią było również niekolidowanie z liturgiczną przestrzenią kościoła. Pierwotny pomysł budowy organów w prezbiterium odrzucono między innymi z tego powodu, że łuk tęczowy – jak w wielu kościołach, szczególnie gotyckich, tak i w naszym – stanowiłby pewną barierę akustyczną, która mogłaby tłumić i zniekształcać dźwięk emitowany stamtąd w kierunku nawy. Da się to zaobserwować przy próbach do koncertów, gdy wokaliści czy instrumentaliści chodzą po kościele, szukając dla siebie dogodnego akustycznie miejsca. Różnica wybrzmiewania, gdy stoją oni w prezbiterium i gdy stoją w nawie, jest naprawdę bardzo duża.
Z perspektywy czasu widać jak dobra była decyzja o umieszczeniu organów w narożniku nawy. Dzięki temu instrument znalazł się blisko słuchaczy i muzyków, którym towarzyszy podczas prezentacji muzycznych, jego dźwięk jest doskonale rozprowadzany po wnętrzu poprzez krzyżowo-żebrowe sklepienie nawy.
Wyposażenie wnętrza kościoła św. Krzysztofa nie jest jednorodne stylistycznie. Ta różnorodność jest niewątpliwie atutem – tworzy interesującą kompozycję barw, kształtów i faktur. Jednak domyślam się, że stanowiła problem w aspekcie dopasowania nowego, istotnego elementu przestrzennego, jakim jest szafa organowa usytuowana w poziomie posadzki kościelnej nawy?
Istotnie. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na budowę zupełnie nowej szafy organowej – takiej, która korespondowałaby z wystrojem kościoła. Wyposażenie świątyni rzeczywiście nie jest jednorodne: manierystyczny, pełen barw ołtarz; ciemna drewniana neogotycka ambona oraz utrzymany w tym samym duchu prospekt organów Schlaga; eklektyczna kamienna chrzcielnica i najnowszy nabytek – nowoczesne dębowe ławy w bardzo uproszczonych formach neogotyckich. Stanęliśmy więc przed decyzją trudną, w jakim stylu należy wykonać obiekt, który będzie stanowił pewną dominantę we wnętrzu. Analizując najistotniejszą oś widokową – a więc tę od wejścia głównego w stronę prezbiterium – zauważyliśmy, że szafa nowych organów będzie w sposób najmocniejszy funkcjonować właśnie w zestawieniu z manierystycznym ołtarzem. W kontekście planów rekonstrukcji barokowej ambony, części empor z ich malowanymi balustradami, a także budowy nowych organów zachodnich z prospektem nawiązującym do XVIII-wiecznego prospektu Caspariniego, tym łatwiej było nam zdecydować się na szafę utrzymaną w oszczędnych formach wczesnobarokowych, w kolorystyce nawiązującej do tej na ołtarzu – a więc zieleń z detalem w czerwieni, błękicie i złocie.
Po wybudowaniu szafy w takim stylu, podjęta została także decyzja o wykonaniu całkowicie nowych klawiszy klawiatury pedałowej oraz ławki organowej – wszystko w charakterystycznych śląskich formach barokowych (wzór: M. Engler), natomiast klawisze manuału obłożono nową okładziną z hebanu i kości wołowej. Przed nami jeszcze wykonanie tzw. kotarek, czyli ozdobnych elementów snycerskich przesłaniających puste przestrzenie nad piszczałkami w prospekcie.
Fot. 4. Marcowy, 435. Koncert Poniedziałkowy. Prezentacja neobarokowego instrumentu. Fot. M. Mazurkiewicz |
W trakcie marcowego, 435. Koncertu Poniedziałkowego, miałam okazję poznać szeroką paletę możliwości brzmieniowych instrumentu dzięki zmyślnemu doborowi repertuaru: trójka młodych wykonawców zaprezentowała nam m.in. utwory J. Pachelbela, J. Walthera,
N. Bruhnsa, J.P. Sweelincka i H. Scheidemanna.
N. Bruhnsa, J.P. Sweelincka i H. Scheidemanna.
Na pewno zamierza pan w przyszłości jeszcze pełniej zaprezentować melomanom atuty tego kameralnego i jednocześnie niezwykłego instrumentu?
Rzeczywiście. Nowe organy w obecnej postaci – posiadające siedem głosów, o mechanicznej trakturze gry i rejestrów, z dzieloną klawiaturą manuału (b/c’), o neobarokowym charakterze struktury brzmieniowej – oferują już teraz spore możliwości wykonawcze. W przyszłości planujemy jeszcze jedną drobną przebudowę, która pod względem konstrukcyjnym jest akurat w tych organach do zrealizowania, a dla wykonawców muzyki dawnej będzie bardzo przydatna, a mianowicie instalację urządzenia przesuwającego klawiaturę tak, by można było grać w niższym stroju (a’=415 Hz).
Z zainteresowaniem więc oczekujemy następnych Koncertów Poniedziałkowych, które będą prezentować melomanom oryginalne instrumentarium nie tylko w wykonaniach kameralnych utworów instrumentalnych i wokalno-instrumentalnych, ale również – podczas recitali organowych.
Rozmawiała Beata Bigda.
Tomasz Kmita-Skarsgård
Absolwent
Akademii Muzycznej we Wrocławiu (dyrygentura chóralna i muzyka kościelna). Uczestnik licznych kursów i warsztatów mistrzowskich dotyczących wykonawstwa literatury organowej oraz improwizacji, a także wykonawstwa dzieł muzyki chóralnej i kameralnej. Laureat dwóch konkursów kompozytorskich. Współzałożyciel i sekretarz Śląskiego Towarzystwa Muzyki Kościelnej. Jako organista występuje najchętniej jako improwizator, a także jako akompaniator wraz z zaprzyjaźnionymi chórami. Swoje zainteresowania naukowe skupia wokół śląskiej i anglosaskiej kultury muzyki kościelnej. W latach 2007-2010 był organistą pomocniczym rzymskokatolickiej katedry wrocławskiej a od roku 2010 jest dyrektorem muzycznym parafii ewangelicko-augsburskiej św. Krzysztofa we Wrocławiu.
W roku 2013 reaktywował przedwojenny cykl Koncertów Poniedziałkowych, które odbywają się w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca, o godz. 19:30, w kościele św. Krzysztofa we Wrocławiu.
Wywiad zautoryzowany.
Wrocław, maj 2014.
Wrocław, maj 2014.