sobota, 25 czerwca 2016

Muzyka w architekturze (1)


Wojnowickie Salony Muzyczne


Czy różne dziedziny sztuk mogą sobie wzajemnie służyć?

Architektura – jako świadoma działalność człowieka w zakresie kształtowania i organizacji przestrzeni – pełni szczególnie wspierającą rolę. Jej podstawowym celem jest przecież zaspokojenie materialnych i duchowych potrzeb człowieka. Wraz z przemianami, zachodzącymi w życiu społeczeństw na przestrzeni wieków, ulegała przeobrażeniom, dostosowując do zastanych wymagań aktualne możliwości techniczne i wykonawcze.

Doświadczenia kolejnych pokoleń, użytkujących te same obiekty poprzez stulecia, pokazały, że najtrafniejszym wyznacznikiem wartości architektonicznej formy są jej możliwości funkcjonalne w powiązaniu z wyrazem artystycznym bryły i detalu.

Powstawały więc kolejne style architektoniczne i typowe dla swych czasów budowle, służące konkretnym celom. Choćby domostwa. Siłą rzeczy zachowały się do naszych czasów te potężniejsze, solidniej zbudowane.
Najczęściej są to reprezentacyjne siedziby władców i patrycjuszy, przedstawicieli bogatszych warstw ówczesnych społeczności. Ewoluowały – od średniowiecznych budowli obronnych (np. gotyckich zamków) – przez renesansowe rezydencje – późniejsze barokowe, czy klasycystyczne pałace – aż po teraźniejsze kolosy ze stali, betonu i szkła.


Renesansowy zamek na wodzie w Wojnowicach "z gotyckim echem" – widok z lotu ptaka.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/









Od niedawna mamy do czynienia ze szczególnie interesującym zjawiskiem. Dawne zamki, pałace, biblioteki, dworce, fabryki, kościoły – zaczęto wykorzystywać niestandardowo. Im ciekawsza historia i oryginalniejsza architektura danego obiektu – tym bardziej niezwykły pomysł na nowy sposób jego użytkowania.



Inspirujący wpływ przestrzeni architektonicznej wielu odrestaurowanych obiektów historycznych staje się szczególnie czytelny, dzięki pojawiającym się nowym, artystycznym i kulturalnym inicjatywom – o nietypowej, oryginalnej formule. Są to między innymi koncerty muzyki klasycznej – często znacząco odmienne od tych, do których przyzwyczailiśmy się dotąd w profesjonalnych salach filharmonicznych.

We wrocławskim, gotyckim kościółku św. Krzysztofa reaktywowano po 70-latach przedwojenny cykl Koncertów Poniedziałkowych we współczesnym wydaniu; wzbogacono też instrumentarium, remontując sprowadzone z Niemiec, neobarokowe organy. 


Dwa lata temu przeniesiono do luterańskiego kościoła Opatrzności Bożej Święto Muzyków – nabożeństwo ekumeniczne, które począwszy od 2010 r. przybrało formę Liturgii Słowa z bogatą oprawą instrumentalną i chóralną. 

Zaskakujące różnorodnością oferty muzycznej koncerty Leo Festiwalu odbywały się między innymi w zrewitalizowanych obiektach zespołu zamku Topacz, a nawet w hallu wrocławskiego Dworca Głównego. 

Zachęcona tymi przykładami, postanowiłam odwiedzić kilka obiektów, które – prócz pełnienia dotychczasowych funkcji – goszczą w swoich murach interesujące wydarzenia muzyczne.
Zapraszam na pierwszą wycieczkę – do zamku na wodzie w Wojnowicach, niegdysiejszej siedziby przedstawicieli patrycjatu miejskiego.
W sierpniu zeszłego roku rozpoczęto tam cykl koncertów kameralnych, odwołujących się do XIX-wiecznej tradycji mieszczańskich i arystokratycznych środowisk Paryża: Wojnowickie Salony Muzyczne.


Zamek na wodzie w Wojnowicach wiosną 2015 r.
/Fot. Beata Bigda/











Podwrocławski zamek na wodzie to prawdziwa perełka, jeden z nielicznych na Śląsku zabytków renesansowej architektury świeckiej „z gotyckim echem”. W 1351 roku czeski król Karol IV nadał wojnowickie lenno Johannowi Skoppowi, rycerzowi księcia wrocławskiego Henryka VI. 
Majątek często zmieniał właścicieli. 
Z niedużego zamku (obejmującego obecne północne skrzydło), wzniesionego przez Michaela Schebitza w początkach XVI w. – przeobraził się z czasem w zbudowany na planie prostokąta obiekt (ok. 22 x 24 m) o układzie trójskrzydłowym, by po kolejnej przebudowie w I poł. XVI w. uzyskać czwarte skrzydło i przybrać formę zamkniętego czworoboku z wewnętrznym dziedzińcem. Szczególnie cenne, że zachował się do naszych czasów w prawie niezmienionym układzie przestrzennym, z licznymi historycznymi detalami. 


Elewacja frontowa (północna)
/Fot. Beata Bigda/

























Jest przy tym unikatową na terenie dzisiejszej Polski rezydencją o charakterze obronnym, wzniesioną „na wodzie”, na wzór wenecki. Został posadowiony na konstrukcji z dębowych pali, wypełnionej głazami i gliną. Dostępu doń broniła fosa i częściowo zwodzony, drewniany most. Dopiero w latach 70-tych XIX w. zastąpił go wsparty na trzech arkadach, murowany most stały – za sprawą ówczesnego właściciela zamku – doktora Klemma (tajnego radcy medycznego). Przeniósł się on do Wojnowic na emeryturę. Jednak tłumy pacjentów, przybywające z Wrocławia do odnalezionego lekarza specjalnym omnibusem – zmusiły go do zastąpienia wątłej, drewnianej konstrukcji mostu solidniejszą. 


Elewacja zachodnia z wykuszami latrynowymi.
/Fot. Beata Bigda/


























Do dziś zachowała się szeroka fosa, okalająca bezpośrednio zamkową bryłę, zdwojona od północnej, frontowej strony przez malowniczy staw (niektórzy badacze utrzymują, że pierwotnie zamek otaczał podwójny krąg fos). 
Na elewacji bocznej przetrwały unikatowe wykusze latrynowe, a portal jedynego wejścia ozdabiają kamienne herby dawnych właścicieli i łacińskie inskrypcje. 


Narożnik północno-wschodni.
Portal wejściowy, tablice herbowe i fragment ryzalitu wieżyczki. 
/Fot. Beata Bigda/



Smukłą wieżyczkę z poł. XVI stulecia zwieńczono krenelażem w XIX w., a  poszczególne skrzydła zakończono schodkowymi szczytami.
Całość zachowała do naszych czasów charakter renesansowej rezydencji, jaki uzyskała w połowie XVI wieku dzięki ówczesnym właścicielom: Lukrecji i Jakubowi Bonerom. 

Podczas II wojny światowej zamek uległ częściowemu zniszczeniu. Po odbudowie i remoncie (przeprowadzonych w latach 60-80 XX w.) - przekazano go Stowarzyszeniu Historyków Sztuki.













Narożnik północno-zachodni, fosa i krajobrazowy park zamkowy.
/Fot. Beata Bigda/                                                                                               


Zamek w Wojnowicach był przez wiele lat celem weekendowych wycieczek samochodowych, rowerowych, a nawet pieszych (25 km od centrum Wrocławia i tylko 7 km od granic miasta). Amatorzy dłuższych przechadzek oddalali się z przyzamkowego parku, by efektowną lipową aleją, a potem leśnym duktem dotrzeć do rozległych terenów spacerowych, położonych wśród pól i lasów. W zamku działała restauracja i hotelik, a na terenie parku funkcjonowała latem baro-kawiarenka z plastikowymi meblami ogrodowymi i jednorazową „zastawą” oraz miejsce do biesiadowania na powietrzu (grill i ognisko). 

Stowarzyszenie Historyków Sztuki, które gospodarowało wówczas na zamku, organizowało niewiele imprez dostępnych dla gości spoza stowarzyszenia. 
Obiekt służył przede wszystkim jako miejsce do wynajęcia z okazji prywatnych, rodzinnych uroczystości lub spotkań integracyjnych i mikro-konferencji dla małych firm. 
Klientom restauracji, odwiedzającym zamek w tych latach, towarzyszyła galeria - liczne obrazy autorstwa współczesnych dolnośląskich artystów, prezentowane na ścianach pomieszczeń restauracyjnych przy radiowych dźwiękach muzyki popularnej. Jednak w 2012 roku Stowarzyszenie Historyków Sztuki przekazało zabytek z powrotem Skarbowi Państwa. Obiekt został wówczas zamknięty na trzy długie lata.

















Park zamkowy – ścieżka prowadząca w kierunku lipowej alei.
/Fot. Beata Bigda/



             

W czerwcu 2014 roku pieczę nad obiektem przejęło Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu - prężne stowarzyszenie, prowadzące działalność wydawniczą, edukacyjną i kulturalną, a także programy rozwojowe, wspierające budowanie porozumienia pomiędzy krajami Europy Środkowej i Wschodniej*. 
Przeprowadzono wówczas kolejny remont. Po zakończeniu prac – zamek ponownie otworzył swoje podwoje wiosną 2015 roku. 
Po trzyletnim letargu odżył w zupełnie nowej odsłonie. Przekonałam się o tym, kiedy w maju postanowiłam wybrać się do Wojnowic. Przepiękna pogoda zachęcała do powrotów w miejsca, które kojarzyły się nie tylko z odpoczynkiem na świeżym powietrzu, ale także ze spotkaniami z historią poprzez obcowanie z zabytkami architektury.



Arkadowy most z meblami ogrodowymi.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Na przerzuconym przez fosę arkadowym moście, prowadzącym do efektownego portalu wejściowego z 1650 r. – pojawiły się wiklinowe fotele i drewniane ogrodowe meble. Goście raczą się fantazyjnie udekorowanymi daniami, serwowanymi przez kelnerów na… oryginalnych, łupkowych płytkach dachówkowych w kolorze słoniowej czerni, albo tradycyjnie – na porcelanie. 

Cóż przyjemniejszego może spotkać zdrożonych dalekimi spacerami turystów, niźli filiżanka aromatycznej kawy w otoczeniu urzekającej flory i fauny zamkowego parku?... 
W czasie niepogody – można skorzystać z usytuowanych na parterze sal restauracyjnych, zapoznając się przy okazji z prezentowanymi w zamkowym hallu książkami, wybranymi z bogatej oferty Wydawnictwa KEW. Tym bardziej, że po wejściu do wnętrza – otaczają przybywających szlachetne dźwięki – muzyka dawna – renesansowa i barokowa.


Hall wejściowy.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/

 

Niewielki dziedziniec wewnętrzny – na razie w trakcie remontu – oczekuje na odnowienie przyległych do niego pomieszczeń i udostępnienie odwiedzającym. Jest to atrakcyjne patio o kamiennej posadzce, z efektownymi, renesansowymi arkadami i czworoboczną, piaskowcową cembrowiną czynnej do dzisiaj studni (ok.1560 r.). Ozdobione zielenią będzie dekoracyjnym wewnętrznym zakątkiem, zasilającym naturalnym światłem pomieszczenia, usytuowane pośrodku zamkowej bryły.


Kolumna na piętrze.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/
 












Na piętrze - sala konferencyjna im. Czesława Miłosza, wyposażona w pochodzący z 1889 r. fortepian marki Bechstein** - pełni również funkcję salonu muzycznego.  

W niedzielne sierpniowe wieczory odbyły się tu trzy pierwsze koncerty kameralne. Inicjator i kierownik artystyczny Wojnowickich Salonów Muzycznych - pianista i pedagog Jerzy Owczarz - zapowiedział, że letnie koncerty rozpoczną cały cykl wydarzeń artystycznych na zamku - i słowa dotrzymał.


W XIX stuleciu powszechny był obyczaj organizowania koncertów w salonach, podczas spotkań towarzyskich o artystyczno-literacko-politycznym charakterze. Zaczerpnięta z tradycji epoki romantyzmu idea salonów muzycznych pozwala znieść barierę pomiędzy koncertującymi muzykami a publicznością. Kontakt jest tutaj pełniejszy dzięki kameralnej atmosferze i wprowadzeniu - obok splecionego z muzyką fachowego komentarza 
(Jerzy Owczarz, Joanna Kołodziejska) - także spontanicznych wypowiedzi wykonawców, nierzadko wzbogaconych o rozmowy z przybyłymi na koncert melomanami. Prezentowana literatura muzyczna ma charakter szczególny - prócz utworów znanych, przedstawiane są pozycje nieczęsto wykonywane w polskich salach koncertowych.


Wojnowickie Salony Muzyczne - koncert „Polska romantyczna”:
Mazurki Fryderyka Chopina z opusu 68 gra Jerzy Owczarz.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/
Koncert „Rok Roberta Schumanna”
Prowadzący: Joanna Kołodziejska i Jerzy Owczarz.
/Fot. archiwum Stowarzyszenia Mrozovia/














Cykl Wojnowickich Salonów Muzycznych rozpoczął koncert "Polska romantyczna". Jerzy Owczarz zagrał nam utwory Fryderyka Chopina, m. in. Poloneza cis-moll op. 26 nr 1 i mazurki z opusu 68. Artyści zaprezentowali również mniej znane współczesnym słuchaczom, chociaż urocze i poruszające pieśni Mieczysława Karłowicza (Rafał Majzner - tenor, Jerzy Owczarz).


Koncert „Polska romantyczna”:
Mieczysław Karłowicz - pieśń "Na Spokojnym, Ciemnym Morzu" op. 3 nr 4.
Rafał Majzner – tenor i Jerzy Owczarz – fortepian.

/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Kiedy zabrzmiała nastrojowa pieśń "Z nową wiosną" (do słów Czesława Jankowskiego):

"(...) Z nową wiosną słowik wróci
zza dalekich gór i mórz,
ale w duszę pieśń ma dawna
nie powróci nigdy już.
Ledwie jedna wiosna minie,
wnet i nowa wiosna tuż,
tylko życia dzień wiosenny
nie powróci już (...)"


małe, najwyżej pięcioletnie dziecko wybiegło na środek salonu i w zadziwieniu wysłuchało pana Rafała aż do wybrzmienia ostatnich taktów utworu... Poczuliśmy się wszyscy swojsko, zupełnie jak podczas familijnej uroczystości.










Koncert „Polska romantyczna”:
Słowo wstępne – Jerzy Owczarz. Wśród słuchaczy są także dzieci.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/ 


W odmienną aurę wprowadził przybyłych melomanów następny wieczór: "Kawa po wiedeńsku", kiedy to usłyszeliśmy kompozycje Wolfganga Amadeusza Mozarta i Ludwiga van Beethovena w wykonaniach fortepianowych solo i na cztery ręce, a także w duecie fortepianu z wiolonczelą.










Koncert „Kawa po wiedeńsku”:
W.A. Mozart – Sonata na fortepian i wiolonczelę A-dur op. 69 nr 3.
Marcelina Sydor – wiolonczela i Kamil Jankowski – fortepian.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Rozsmakowaliśmy się przez chwilę w atmosferze klasycystycznego Wiednia II połowy XVIII wieku. Jak zawsze kryształowy, klarowny i jednocześnie żartobliwy Mozart spotkał się z poważniejszym, nieco zamyślonym Beethovenem.






Koncert „Kawa po wiedeńsku”:
Wykonawcy: Maurycy Huf, Jerzy Owczarz, Kamil Jankowski i Marcelina Sydor.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Niezwykle ciekawą dla mnie propozycją był  program trzeciego z sierpniowych "salonów" - "Wieczoru słowiańskiego". Wysłuchaliśmy niemal zupełnie nieznanych w Polsce, zjawiskowych "Snów" Bedřicha Smetany (Jerzy Owczarz) oraz serii utworów: Henryka Wieniawskiego, Antonina Dvořáka i Sergiusza Rachmaninowa na skrzypce i fortepian (Katarzyna Góral-Szewczyk i Jerzy Owczarz). Młodzi wykonawcy ujęli nas swoją energią i wdziękiem. Sugestywne "Sny" Smetany wywołują z pamięci wspomnienia i obrazy - zapewne zupełnie inne u każdego ze słuchaczy. Nie tylko opisowe tytuły poszczególnych utworów, składających się na ten cykl, ale też zmienne nastroje i "malarstwo dźwiękowe" Smetany tworzą uroczy zbiór muzycznych opowieści.

Na program wrześniowego koncertu: "Różne twarze muzyki polskiej" - złożyły się utwory polskich kompozytorów, którzy tworzyli w odmiennych okresach i stylistyce. Jakub Tracz (baryton) zaśpiewał pieśni Jana Gralla, Mieczysława Karłowicza, Stanisława Niewiadomskiego i Stanisława Moniuszki. Najciekawszym zestawieniem było "zetknięcie się" mazurków Fryderyka Chopina (Jerzy Owczarz) i Karola Szymanowskiego (Maurycy Huf). Czytelne, folklorystyczne źródła mają jednak zupełnie inne podłoże u każdego z twórców. U Chopina były to tańce ludowe typu mazurowego, zasłyszane podczas letnich pobytów młodego kompozytora w wioskach Mazowsza i Kujaw. Dla Szymanowskiego źródłem inspiracji był folklor podhalański.

Listopadowa zaduma i odwieczna trwoga przed tym, co nieuniknione - znalazła odzwierciedlenie w nastrojowym koncercie - "Danse Macabre"


Koncert „Danse Macabre”
Marche funèbre - część III Sonaty b-moll op. 35 Fryderyka Chopina gra Jerzy Owczarz.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/







Marche funèbre (Marsz żałobny) i Finale.Presto z Sonaty b-moll op. 35 Fryderyka Chopina rozpoczęły serię utworów, łączących się tematycznie ze śmiercią. Pełne smutku chopinowskie pieśni "Dwojaki koniec" i "Smutna rzeka" poprzedziły mozartowską Sonatę a-moll K.310 - napisaną przez kompozytora pogrążonego w rozpaczy po śmierci matki.


Koncert „Danse Macabre”:
Fryderyk Chopin - Pieśni op. 74 (nr 11 i nr 3). 
Aleksandra Malisz – sopran i Kamil Jankowski – fortepian.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Tymczasem podmuchy jesiennego wiatru, uderzające w okna salonu i szybko zapadający zmrok - wprowadziły w gronie słuchaczy narastający niepokój... Przejmująca ballada "Der Erlkönig", skomponowana przez Franza Schuberta do słów poematu Johanna Wolfganga Goethego, przedstawiła dramatyczną scenę - śmierć dziecka, nawiedzonego przez nadprzyrodzoną istotę (tajemniczego ducha - tytułowego króla) - potęgując nastrój przygnębienia i trwogi... 
W tym momencie - światło niespodziewanie przygasło... Przy migoczących płomykach świec na scenę wtargnęła tajemnicza postać, spowita w czarną pelerynę z kapturem, z kandelabrem w dłoni.


Koncert „Danse Macabre”:
Camille Saint-Saëns - Danse Macabre op.40 (bis).
Katarzyna Góral-Szewczyk – skrzypce i Jerzy Owczarz – fortepian.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/


Po chwilowej konsternacji, jaka zapanowała wśród widzów, zrzuciła jednak okrycie, by ująć skrzypce i wspólnie z pianistą zagrać ognisty walc - taniec śmierci, czyli Danse Macabre op. 40 Camille'a Saint-Saënsa. 

W roku 2016 mija 160 rocznica śmierci Roberta Schumanna, wybitnego twórcy epoki romantyzmu. We wrocławskiej Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego odbył się w styczniu, jak co roku, Studencki Festiwal Pianistyczny. Tegoroczną, siódmą edycję festiwalu poświęcono właśnie twórczości tego niemieckiego kompozytora i krytyka muzycznego. Dlatego też w dwa dni po zakończeniu akademickiego wydarzenia - zorganizowano w ramach wojnowickiego cyklu koncert pod hasłem "Rok Roberta Schumanna".
 



Koncert „Rok Roberta Schumanna":
Robert Schumann - pieśń "Du Ring an meinem Finger". 

Justyna Jabłonowska – sopran, Kamil Jankowski – fortepian. 
/Fot. archiwum Stowarzyszenia Mrozovia/




Po raz pierwszy podczas Wojnowickich Salonów Muzycznych wystąpił tak duży, sześcioosobowy zespół muzyków. Artyści zaprezentowali syntetyczny przegląd spuścizny kompozytora.




Koncert „Rok Roberta Schumanna”:
Robert Schumann - Kwartet fortepianowy Es-dur op. 47.
Stanisław Tomaszewski – fortepian, Katarzyna Piotrowska – skrzypce, Agnieszka Żyniewicz – altówka, Tomasz Szewczyk – wiolonczela.
/Fot. archiwum Stowarzyszenia Mrozovia/

Usłyszeliśmy wybrane utwory, które powstawały w różnych momentach twórczego okresu życia Roberta Schumanna - od młodości - po wiek dojrzały.


W lutym tradycyjnie świętujemy przyjście na świat jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Z tej okazji, w ostatnią niedzielę miesiąca, w wojnowickim salonie zorganizowano uroczyste "Urodziny Fryderyka Chopina"


Koncert „Urodziny Fryderyka Chopina”: 
Fryderyk Chopin - Koncert fortepianowy f-moll w transkrypcji na fortepian z kwartetem smyczkowym.
Jerzy Owczarz – fortepian, Lucyna Sarnicka – I skrzypce, Paulina Bujok – II skrzypce, Agnieszka Żyniewicz – altówka, Anna Marszałek – wiolonczela.
/Fot. archiwum Zamku na wodzie w Wojnowicach/ 






W programie znalazł się Koncert fortepianowy f-moll op. 21 w transkrypcji na fortepian z kwartetem smyczkowym. Akompaniament orkiestrowy zredukowany tutaj do kwartetu pomógł odtworzyć atmosferę dawnych salonowych koncertów, kiedy to sięgano również do orkiestrowego repertuaru, muzykując w gronie przyjaciół i znajomych. Wykonania kameralne koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina w XIX wieku zdarzały się wcale nie tak rzadko. Obecnie częściej słuchamy obu utworów w wersji z orkiestrą - w dużych salach filharmonicznych. Nie dziwi więc, że i tym razem melomani nie zawiedli. Ponieważ zabrakło miejsc w salonie, część słuchaczy zasiadła w przyległym hallu. Występ zakończył bis - na życzenie publiczności pianista zagrał jeszcze Walc e-moll op. posth.


Nie tak dawno zapytałam Jerzego Owczarza, czy jako spiritus movens Wojnowickich Salonów Muzycznych myślał o kontynuacji cyklu i jak odbiera reakcje publiczności, przybywającej do zamku na wodzie na aranżowane przez niego koncerty.
- Oczywiście - odpowiedział - rosnące powodzenie, jakim cieszą się wojnowickie "Salony" upewnia mnie w przekonaniu, że warto ten cykl kontynuować. Cieszy mnie poza tym, że gospodarze zamku przyjęli nas z taką otwartością.
Planujemy także z koleżankami i kolegami muzykami otworzyć podobne "Salony" w innych miejscowościach Dolnego Śląska. Interesujące miejsca dla naszych koncertów na pewno uda się odnaleźć i tam. Byłoby to ważne, by umożliwić mieszkańcom małych miasteczek kontakt z żywą muzyką klasyczną, która w XIX wieku była przecież muzyką popularną.
- Czy zmniejszenie dystansu pomiędzy muzykami a publicznością staje się łatwiejszym zadaniem szczególnie w warunkach salonu muzycznego, zwłaszcza usytuowanego w obiekcie o ciekawej architekturze, z bogatą historią?
- Porównując reakcje melomanów podczas koncertów w większych, profesjonalnych salach, zauważyłem, że w wojnowickim salonie publiczność jest zdecydowanie bardziej bezpośrednia i nastawiona na osobisty kontakt z muzykami. Grając w zamku na wodzie odczuwamy autentyczną sympatię słuchaczy, którzy przybywają na spotkanie nie tylko z muzyką, ale też z nami - wykonawcami.
- Czy decyduje o tym magia miejsca, czy raczej formuła koncertów?
- Sądzę, że i jedno, i drugie.


* vide:
Beata Bigda >Kolegium Europy Wschodniej na zamku w Wojnowicach<, Odra 12/2015


** Pochodzący z 1889 roku fortepian marki Bechstein jest depozytem, przekazanym do zamku w Wojnowicach przez prezesa polskiego PEN Clubu, prof. Adama Pomorskiego. Instrument ten - ze względu na swoją długość (220 cm) - należy do grupy fortepianów półkoncertowych.



Beata Bigda
Wrocław, marzec 2016.



Jerzy Owczarz

Urodzony w 1989 r. w Bielsku-Białej.
Absolwent Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu w klasie fortepianu prof. Zbigniewa Faryniarza, wyróżniony stypendium rektorskim dla najlepszych studentów.

Występował z recitalami w Warszawie, we Wrocławiu (w tym dwukrotnie na scenie Filharmonii Wrocławskiej), w Krakowie oraz w mniejszych miejscowościach.
Koncertował również za granicą: w Anglii, w Czechach, na Węgrzech i we Włoszech. 
Laureat dwóch konkursów pianistycznych: Concorso Internazionale di Esecuzione Musicale e Composizione "Valeria Martina" (pierwsze miejsce w kategorii G - 2011) oraz 18 Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Leoša Janáčka w Brnie (2012).
Prowadzi działalność artystyczną i pedagogiczną. Udzielił szeregu wykładów na temat wykonawstwa muzyki Fryderyka Chopina w czeskich wyższych uczelniach muzycznych (Praha, Brno).
Od niedawna zajmuje się organizowaniem życia muzycznego na Dolnym Śląsku, od sierpnia 2015 r. jest dyrektorem artystycznym Wojnowickich Salonów Muzycznych.


Artykuł ten ukazał się na łamach Dolnośląskiego Magazynu Społeczno-Kulturalnego ROBB+MAGGazin, w podwójnym numerze 9-10/2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz