wtorek, 25 czerwca 2013

Vivat crescat floreat Vratislavia! - Niech żyje, rośnie i kwitnie Wrocław!


„Kwiat Europy”, „oko światła”, „słońce Śląska” – tak barwnymi pochlebstwami opisywał ówczesny Wrocław w swoim dziele „Breslografia”, wydanym w 1613 roku, vratislavianin Nikolaus Henel von Hennenfeld.


Dzieje urodziwej stolicy Śląska, bogate różnorodnością narodowości, kultur i burzliwej historii tłumaczą ten zachwyt siedemnastowiecznego poety.

Nasze miasto kojarzy się współczesnym mieszkańcom Europy przede wszystkim z niemieckim Breslau i powojennym  polskim Wrocławiem. A przecież ogromny wpływ na jego dzieje miały również inne nacje: Czesi, Austriacy, Żydzi, w czasach dawniejszych – Słowianie, najdawniejszych – ludy osiadłe... a jeszcze dawniej - ludy koczownicze.

W połowie I tysiąclecia p.n.e. protoplastę Wrocławia - nazwanego przez Normana Davies’a „Wyspowym Grodem” – zamieszkiwało niemal dwadzieścia różnorodnych grup kulturowych, m.in. Słowian, Herulów, Gepidów, Hunów, Gotów, Asdingów – czyli Wandalów, Silingów, Markomanów, Sarmatów, Scytów, a wcześniej ludy kultur: przeworskiej, wenedzkiej, celtyckiej, dylańskiej, łużyckiej, unietyckiej, jordanowskiej, a nawet lud ceramiki sznurowej!

Kolejne ludy napływające do Wyspowego Grodu i jego okolic mieszały się z ludami zamieszkującymi już te tereny i w dalszym etapie – zastępowały zastaną kulturę – swoją, jednak przekształconą przez wpływy poprzedników. Tak więc ciągłe ewoluowanie kulturowe i miksowanie etniczne było cechą dominującą tworzącego się miasta. Jak się później okazało – sukcesywnie, fleksybilnie i ekspansybilnie Wrocław w całych swoich dziejach nie zrezygnował z tej twórczej zmienności.

Na pewno współczesnych mieszkańców miasta interesują słowiańskie pierwociny Wrocławia. Otóż przypuszcza się, że pierwsi słowiańscy koczownicy przybyli tu na przełomie V i VI w.n.e. Zaskakujące jest jednak, że byli to najprawdopodobniej Chorwaci, nie Polacy! Dopiero po odejściu z tych terenów tzw.”Białochorwatów” – możliwa stała się ekspansja innych słowiańskich ludów. Było ich około siedmiu – ośmiu. Ślężanie objęli najważniejszy, centralny obszar, czyli Wyspowy Gród i Ślężę. Pod koniec IX w. nastąpił koniec ich dominacji.

Państwo Wielkomorawskie – ówczesna potęga Europy Środkowej - objęło władanie nie tylko nad Śląskiem, ale także m.in. nad dzisiejszymi Czechami, Słowacją i Węgrami. Państwo to pozostawiło po sobie chrześcijańskie dziedzictwo.

Przypuszczalnie podczas panowania księcia Wratysława, czyli pomiędzy 915 a
921 rokiem, nastąpiło przejęcie Wyspowego Grodu – wówczas twierdzy Ślężan. Właśnie od imienia księcia Wratysława najprawdopodobniej pochodzi nazwa naszego miasta.

Po upadku Państwa Wielkomorawskiego – Czechy objęły władanie nad Śląskiem po zwycięstwie nad Madziarami w 955 r.

Jednak w latach dziewięćdziesiątych X w. waleczny i przebiegły Mieszko wyniósł księstwo Polan na piedestał ówczesnej Europy Środkowej. Rozwijające się państwo Polan stało się konkurencją dla Czech.

Pierwsza zapisana wzmianka o mieście Vratislavia pojawiła się w szczególnie istotnym historycznie momencie: symbolicznym roku 1000, kiedy to cesarz Otto III ogłosił Gniezno metropolią, tworząc jednocześnie trzy podległe jej biskupstwa: krakowskie, kołobrzeskie i wrocławskie (w mieście Vratislavia). W ten sposób Polonia stała się jednym z uznanych księstw chrześcijańskich Europy.

Kościelna metropolia była o wiele trwalsza od królestwa Bolesława Chrobrego. Czesi przejęli władzę nad Śląskiem w latach 1038 – 1054, a potem - ponownie - w XIV wieku. Jednak biskupstwo wrocławskie pozostało w metropolii gnieźnieńskiej aż do roku 1821, mimo zerwania powiązań państwowych i narodowościowych w ciągu następnych stuleci. Po drugiej wojnie światowej powróciło do Polski.

Zmienne koleje losów miasta ilustruje najdobitniej wielość nazw, jakie w ciągu wieków mu nadawano, między innymi:

Wrotizla (1000-1335) – wg kroniki biskupa Thietmara z Merseburga (czasy piastowskie)

Wretslaw (1335-1526) – w królestwie czeskim (okres czeski)

Presslaw (1526-1741) – pod panowaniem Habsburgów (okres austriacki)

Bresslau (1741 – 1871) – w Królestwie Prus (okres pruski)

Breslau (1871 – 1918) – w Cesarstwie Niemieckim (epoka imperialna)

Breslau (1918 – 1945) – przed i w czasie II wojny światowej (umownie: okres Trzeciej Rzeszy)

Wrocław (po 1945 roku) – w powojennej Polsce (po II wojnie światowej)

W swojej bogatej historii miasto nosiło ponad 50 nazw! Na szczęście istnieje wprowadzone w życie ponad tysiąc lat temu przepiękne łacińskie imię stolicy Śląska – Vratislavia.

Również symbole miasta ulegały przemianom – były jednak o wiele trwalsze od nazw:  

Dopiero we wspomnianym wyżej, tzw. „okresie austriackim” - Ferdynand I Habsburg - w wydanym przez siebie dyplomie zawiadamiał o nadaniu Wrocławiowi herbu. Po pięciu miesiącach, w lipcu 1530 roku – cesarz Karol V Habsburg potwierdził herbowy przywilej miasta. Pierwsze godło Wrocławia pozostało niezmienione aż do 1938 r.

                                    Pierwszy  herb  Wrocławia (1530-1938 oraz 1945-48)

Wówczas nazistowskie władze miasta wprowadziły nowy herb – z symboliką zrywającą z chrześcijańskimi i słowiańskimi tradycjami (czeski lew, Jan Ewangelista i św. Jan Chrzciciel) – wprowadzając na tarczy o zmienionych proporcjach podział w poziomie na dwa pola, w górnym polu umieszczając czarnego orła śląskiego z białą przepaską pozbawioną krzyża, a w dolnym polu – order Krzyża Żelaznego.

Nazistowski  herb Wrocławia (1938-1945)

Po II wojnie światowej, w latach 1945 – 1948, powrócił stary herb cesarski, jednak w okresie od 1948 r. do 1990 r. obowiązywał herb wzorowany na pieczęci wójta wrocławskiego z okresu średniowiecza: podzielony pionowo na dwa pola, na jednym z nich umieszczono połowę białego piastowskiego orła bez korony, a na drugim połowę śląskiego czarnego orła z białą przepaską bez krzyża.

Herb  Wrocławia w okresie PRL-u (1948-1990)

Nareszcie w czerwcu 1990 roku przywrócono miastu tradycyjny pięciopolowy herb - tarczę, podzieloną „na krzyż” na cztery pola, z umieszczoną pośrodku misą z głową św. Jana Chrzciciela – dla podkreślenia, iż patronem wrocławskiej katedry został właśnie św. Jan Chrzciciel, którego głowę, po ścięciu świętego, przyniesiono na tacy Herodowi.

Aktualny herb Wrocławia (od 1990 r.) – współczesna wersja pierwotnego godła

Pozostałe pola zawierają wizerunki:

- białego lwa czeskiego w pozie z profilu, z koroną na głowie, otwartym pyskiem, podniesionym i rozwidlonym ogonem – na znak długiego panowania czeskiego nad miastem, założonym przez księcia Wratysława,

- czarnego orła śląskiego o rozłożonych symetrycznie skrzydłach, z białą półksiężycową przepaską henrykowską i z krzyżem równoramiennym pośrodku, z głową zwróconą do środka tarczy herbowej – dla zaznaczenia, iż Wrocław był zawsze stolicą Śląska,

- popiersia św. Jana Ewangelisty osadzonego na odwróconej koronie, z głową w nimbie skierowaną na wprost, z twarzą młodzieńca i bujnymi lokami – jako że św. Jan Ewangelista jest patronem ratuszowej kaplicy. Tutaj trzeba wspomnieć, że przez pewien czas głowa ta była przypisywana omyłkowo św. Dorocie,

- czarnej dużej litery W – inicjału imienia księcia Wratysława, od którego to pochodzi nazwa miasta.

Stolicy Śląska poświęcono już niezliczoną ilość pozycji historycznych, opracowań popularnych, opisów dotyczących: dziejów politycznych i gospodarczych, dzieł architektury i rozwoju przeróżnych dziedzin nauki, kultury i sztuki.

Jednak z morza tych informacji warto wyłowić niedotknięte bliżej, nieznane często tematy istotnie związane z życiem codziennym mieszkańców dzisiejszego Wrocławia. Któż nie chciałby wiedzieć, jakie były losy osiedla, gdzie mieszka od lat ze swoją rodziną? Na pewno warto też byłoby poznać więcej szczegółów dotyczących oswojonych „z widzenia” budynków, których fascynująca czasem historia pozostaje dla wielu Wrocławian zupełnie nieznana.

Dwa cykle artykułów, które pojawią się w następnych numerach „Słowa Wrocławian”: „Osiedla Wrocławia” i „Wrocławskie budynki” powinny zaspokoić ciekawość wielbicieli i  sympatyków naszego miasta.


Beata  Bigda
Wrocław, w  lipcu 2012 roku.

Podczas pracy nad artykułem korzystałam z pozycji autorstwa Normana Davies'a i Rogera Moorhouse'a "Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia. Breslau. Wrocław."
/Wydawcy: Wydawnictwo ZNAK oraz Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Fundacja, Kraków, 2002/

Wstęp /cz.I/ do dwóch cykli artykułów o Wrocławiu: "Osiedla Wrocławia" i "Wrocławskie budynki ", które ukazały się na łamach miesięcznika "Słowo Wrocławian" oraz na jego stronie, począwszy od lipca 2012 r.

sobota, 18 maja 2013

Maślice - wytęskniony nowy dom po exodusie 1945 roku


Odcinek drugi cyklu "Osiedla Wrocławia": 

Maślice Małe i Wielkie


W lipcowym eseju “Vivat crescat floreat Vratislavia. Niech żyje, rośnie i kwitnie Wrocław” zapowiadałam - w kontynuacji vratislaviańskich tematów - dwa nowe cykle artykułów: “Osiedla Wrocławia” i “Wrocławskie budynki”. Nie było przy tym moją intencją prezentowanie Czytelnikom encyklopedycznej, historycznej i architektonicznej inwentaryzacji kolejnych dzielnic naszego miasta. Jak wiadomo, charakter i urok miejsc tworzą przede wszystkim ludzie, a dopiero w drugiej kolejności krajobrazy, budownictwo, infrastruktura i przedmioty - dlatego postanowiłam przedstawić osiedla Wrocławia przez pryzmat wspomnień mieszkańców i ich losów - czasem niesamowitych, splecionych z niezwykłymi dziejami poszczególnych miejsc.

Fot. 1. Widok z lotu ptaka - Maślice Małe - budowa osiedla. Lata 1930-1940.
Żródło: Herder Institut - Marburg. Publikacja: Neo[EZN].
























Rok 1945

Repatrianci z Ziem Wschodnich (z okolic Lwowa, Stanisławowa i z Wileńszczyzny), ludzie zmuszeni do natychmiastowego opuszczenia swoich wielopokoleniowych domostw  i posiadłości na utraconych po zakończeniu II wojny światowej wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej - przyjeżdżali do Wrocławia i na Dolny Śląsk - by tutaj, na obcej dla nich ziemi, zbudować swój nowy dom.
Wówczas - młodzi mieszkańcy wsi położonych nieopodal Lwowa (m.in. Basiówki, Dawidowa, Chodowic); dzisiaj - już emeryci – wspominają tamte trudne dni, kiedy to po długiej, kilkutygodniowej podróży w towarowych wagonach, bez żadnych sanitarnych udogodnień, przybyli do Wrocławia wraz z rodzicami i rodzeństwem. 

Oprócz podstawowych rzeczy, które zmieściły się w chuścianych tobołkach – zabrali ze sobą tylko prymitywne przenośne piecyki i zwierzęta (krowy i kozy). To gwarantowało im przeżycie w tamtych ciężkich warunkach.

Pani Lusia z podlwowskiej Basiówki wspomina trudne lata 1945-47. Masowe wysiedlenia rozpoczęły się w okręgu lwowskim już w 1945 roku. Nie wszyscy zdecydowali się opuścić rodzinne strony. Ci, którzy zostali „w domu” – żegnali swoich sąsiadów i krewnych ze łzami w oczach. Rodziny, które podjęły odważną decyzję wyjazdu w nieznane – otrzymywały miejsce w tzw. „bydlęcych” wagonach. Jedna rodzina miała do dyspozycji jeden wagon – w którym przyszło jej podróżować wraz ze zwierzętami i całym swoim skromnym dobytkiem. Podróż pociągiem trwała od 4 do 6 tygodni. Głód był codziennością. W fatalnych warunkach sanitarnych panoszyła się wszawica, słabsi zapadali na przeróżne choroby. Najpierw zawieziono ich nad morze – do miejscowości Golszewo. Ludziom nie spodobało się to miejsce: 
- …Nic, tylko morze, piasek i pustka – ziemia licha, marność nad marnościami!
Nie wysiedli nawet z pociągu – nie widząc tam dla siebie szans na jakąkolwiek egzystencję. Zażądali innego miejsca, gdzie byłyby warunki do prowadzenia gospodarstwa, hodowli zwierząt. Następne 2 tygodnie spędzili oczekując na niepewną przyszłość w swoich wagonach, na bocznicy.
Potem znowu zaczął się kolejowy exodus – tym razem na południe. Po następnych kilku tygodniach, w maju 1946 roku, trafili do Wrocławia. 



Fot. 2.
Maślice Małe. Ogród. 

Archiwum prywatne BB.














Maślice Małe – z niedużymi, skromnymi domkami i wąskimi, długimi działkami, gdzie mogli założyć przydomowe ogrody użytkowe, a w istniejących dobudówkach hodować swoje krowy, kozy i drób – stały się ich drugim domem. Jak się później okazało – już na stałe.
Nie wszyscy objęli opuszczone domostwa.



Rodzina pani Lusi trafiła do domku Niemki, która wraz z dzieckiem mieszkała przy dzisiejszej ul. Sadowniczej – wówczas nazywanej przez przybyszów ze wschodu „trzecim blokiem”. 
Współżycie z Niemcami, którzy pozostali na Maślicach po zakończeniu wojny, układało się dobrze. Gospodyni, z którą rodzina pani Lusi dzieliła dom, odnosiła się do nich życzliwie. Kiedy w lipcu 1947 roku urodziła się siostra pani Lusi – Niemka przyniosła im nawet swoją dziecięcą wanienkę. Mieszkali razem zgodnie przez niecały rok. Niedługo po narodzinach małej Polki - po Niemkę z dzieckiem przyjechał z wojennych wojaży jej mąż – i razem wyjechali do Niemiec.
W wielu domach, przy ulicach Hodowlanej, Sadowniczej, Nasiennej i Pasiecznej pozostało jeszcze kilka niemieckich rodzin. Były to najczęściej kobiety z dziećmi lub staruszkowie. Ostatni Niemcy wyjechali z Maślic dopiero pod koniec lat 50.

Rodzina pani Lusi wprowadziła się do jeszcze w pełni wyposażonego, zamieszkałego domu. Ale tak było w maju 1946 roku. 

W powojennym Wrocławiu zjawiskiem powszechnym był tzw.„szaber”, czyli grabieże zastanego majątku ruchomego, dokonywane przez ludzi, którzy masowo przyjeżdżali na te tereny w nadziei łatwego i błyskawicznego obłowienia się. 

Natomiast późniejsi przybysze znaleźli się w o wiele trudniejszej sytuacji. Pani Danuta, która wraz z rodzicami i czwórką rodzeństwa przyjechała na Maślice z Kujaw w 1947 roku, opowiada, że przyszło im zamieszkać w domu doszczętnie wyszabrowanym - nie było nawet okien i drzwi…

Chociaż prawie wszystkie domki z ogródkami przetrwały wojnę bez większych uszczerbków – jednak kilka z nich leżało w gruzach. Później, na przełomie lat 70. i 80., zbudowano na ich miejscu typowe dla tego okresu „kostki”.

Kościół zastano w ruinie. Trzeba go było odbudować od podstaw. W tym okresie zorganizowano tymczasową kaplicę w ocalałym, bogato wyposażonym przedwojennym pensjonacie, gdzie obecnie mieści się przychodnia zdrowia.

Mieszkańcy Maślic wspominają dzisiejszą ul. Legnicką, główną arterię prowadzącą do centrum miasta,  jako zupełnie opustoszałą, pełną gruzu po zburzonych domach. Na przestrzeni kilku kilometrów ocalało zaledwie kilka przedwojennych kamienic, zajezdnia tramwajowa, murowane ogrodzenie i dom pogrzebowy na cmentarzu żydowskim oraz hangar wraz z budynkiem głównym lotniska Gandau.
Do tzw.”miasta” można było dotrzeć z Maślic przez kładkę, przerzuconą poprzez rzekę Ślęzę – bowiem most był zburzony. Trzeba było dochodzić do tramwaju na sąsiednie osiedle Pilczyce – nie było innych środków komunikacji miejskiej.
Nieco później zorganizowano transport samochodami wojskowymi. Wchodziło się do nich po 3-4 schodkach, wewnątrz można było usiąść na obustronnie zainstalowanych ławeczkach. Ponad siedziskami, na metalowym stelażu rozpięto plandekę – stąd wzięła się swojska nazwa tych pojazdów: „wojskowa buda”. 
Jednak stale rower pozostawał najdogodniejszym, zawsze dostępnym środkiem lokomocji. Ojciec pani Danuty codziennie jeździł nim do pracy w Pafawagu.

Na terenie zielonym między torami kolejowymi a dzisiejszą ul. Królewiecką znajdowały się tajemnicze wojenne bunkry /schrony, magazyny/, ukryte pod ziemnymi nasypami.

W okolicach dzisiejszych ulic Potokowej i Północnej, nad Odrą, wojskowe patrole pełniły nieustającą wartę przy poniemieckiej fabryce amunicji. Mnóstwo samochodów transportowało zawartość przyfabrycznych magazynów, odjeżdżając w kierunku Dworca Głównego. Ponoć za czasów niemieckich maślicką fabrykę z wrocławskim dworcem łączył tunel. Mówiono, że przed 1946 rokiem cały transport odbywał się podziemną drogą.

Maślice Małe zamieszkiwali wówczas przeważnie robotnicy tej fabryki. Przy swych skromnych domkach hodowali również zwierzęta i uprawiali ogródki, żywiąc w ten sposób całe swoje rodziny. 
Natomiast mieszkańcami Maślic Wielkich byli przede wszystkim rolnicy, którzy mieli do dyspozycji większe połacie ziemi uprawnej.


Fot. 3.
Maślice Małe. Ogród.
Archiwum prywatne BB.














- Jesteśmy dziećmi wojny  - mówią o sobie dzisiejsi maśliccy emeryci.
- Od najwcześniejszych lat dziecinnych towarzyszyła nam powszechna bieda. Byliśmy przyzwyczajeni do codziennego oszczędzania wody, nikłych porcji żywności, czasem głodu i chłodu. W latach 1946-47 ratowały nas paczki UNRRA z mąką, ryżem, czarną herbatą, gorzką czekoladą…tak pysznej herbaty już nigdy potem nie piłam – wspomina pani Lusia. 

- Nasze mamy i babcie woziły na targ przy placu Nankiera wytworzone własnoręcznie z pracy na gospodarstwie produkty spożywcze (mleko od własnej krówki, masło, sery, jaja od „prawdziwej kury”) – ten mały handel pomagał nam przetrwać trudne czasy. Chociaż trzeba przyznać, że polskie rodziny przybywające na Maślice po tułaczce wojennej z Europy Zachodniej, przywoziły ze sobą całe wyposażenie: buty, ubrania, pościel, a nawet obrusy i kotary…


- Oczywiście tak, jak wszędzie wówczas, i u nas – na Kozanowie i Maślicach Wielkich – stacjonowały oddziały wojsk radzieckich. Pamiętamy, jak sowieccy żołnierze ściągali żarówki z przydrożnych słupów, by „zamienić” je później na wódkę! – śmieją się panie Danuta i Lusia.

- Było biednie, ale za to weselej, niż dziś! Co sobota organizowano zabawy w świetlicy na Maślicach Wielkich. Szło się całą zgrają na potańcówki ze śpiewem na ustach, a po zabawie często odwoził nas do domu ciężkim wojskowym motorem sympatyczny Kola - jeden z zaprzyjaźnionych żołnierzy radzieckich.

Tuż po stanie wojennym (w latach 80.) nawiązały się liczne przyjaźnie pomiędzy nowymi Maśliczanami, a odwiedzającymi ich poprzednimi mieszkańcami osiedla. Kontakty były bardzo serdeczne. Często - zwłaszcza w tym tak ciężkim dla nas okresie – maśliccy Niemcy pomagali, jak tylko mogli, przywożąc lub śląc żywność i przedmioty, których wtedy w Polsce najbardziej brakowało.


Beata Bigda
Wrocław, grudzień 2012 r.

Jeden z dwóch cykli artykułów o Wrocławiu: "Osiedla Wrocławia" i "Wrocławskie budynki", które ukazały się na łamach miesięcznika "Słowo Wrocławian" oraz na jego stronie, począwszy od lipca 2012 r.

niedziela, 17 marca 2013

Rozwój międzywojennego Wrocławia


Na początku XX w. poprawa warunków życia i stanu zasobów mieszkaniowych stała się głównym wyzwaniem w Breslau. Dlatego też w 1921 roku rozpisano architektoniczny konkurs na plan rozwoju miasta. Dzięki wysiłkom ówczesnych urbanistów, architektów i władz miejskich - udało się w okresie międzywojennym przeprowadzić szereg działań, których skutkiem było rozszerzenie granic gminy. Podstawowym, niezbędnym do metodycznej realizacji tego celu dokumentem był pierwszy generalny plan miasta.


Breslau był w tym czasie najbardziej przeludnionym miastem Niemiec. Zestawienie graficzne i liczbowe powierzchni oraz liczby ludności Wrocławia, Frankfurtu i Kolonii w roku 1926 obrazowo prezentuje dramatyczną sytuację ówczesnego miasta:

Siedlung und Stadtplanung in Schlesien,
1926 - w opr. prof. Wandy Kononowicz
Ekspansja terytorialna Wrocławia była niezbędnym zabiegiem, umożliwiającym poprawę warunków przestrzennych i mieszkaniowych.

By zrealizować to zadanie - trzeba było skonstruować plan podziału powierzchni, na podstawie którego miasto mogło podjąć starania o rozszerzenie granic.
Nie pominięto przy tym istniejących powiązań Wrocławia z regionem.

Podjęto szereg działań służących rozwojowi przedmieść, ponadto przyłączono do miasta okoliczne wioski:

Popelwitz, Kleinburg (Popowice, Borek-1897); Herdain, Durrgoy, Morgenau, Leerbeutel (Gaj, Tarnogaj, Rakowiec, Zalesie-1904); Grabschen (Grabiszyn-1911) i Zimpel (Sępolno-1924).

Począwszy od 1919 r. zaczęto wznosić na tych terenach m.in. mniejsze osiedle na Tarnogaju i trzy duże osiedla: Popowice, Grabiszyn i Sępolno– o zróżnicowanym charakterze zabudowy. 

Sytuowanie nowych dzielnic mieszkaniowych na obrzeżach miasta, w zieleni – miało swoje uzasadnienie z dwóch powodów: 
po pierwsze– była to dostępność wolnych od zabudowy terenów na tych obszarach, 
po wtóre- idea strefowania, rozpowszechniana przez ówczesnego (1908-25) miejskiego radcę budownictwa – Maxa Berga, który w roku 1921 opublikował swój urbanistyczno-architektoniczny manifest (na przykładzie Wrocławia). 
Już wcześniej angielski ruch miast-ogrodów spowodował podejmowanie w Europie prób decentralizacji miast. Te poczynania, a także wyniki konkursu urbanistycznego na rozbudowę wielkiego Berlina (1910) leżały u podstaw przemyśleń Berga, dotyczących zasad nowoczesnego projektowania rozwijającego się organizmu miejskiego.
Zwycięzca konkursu berlińskiego- Bruno Mohring- wraz z Maxem Bergiem byli członkami 13-osobowego jury konkursu na rozbudowę Wrocławia, zorganizowanego w latach 1921-22. 
Wyniki tej rywalizacji stały się podstawą dla sformułowania ustaleń pierwszego generalnego planu miasta – dokumentu technicznego o niekwestionowanej wartości merytorycznej, który istotnie wspomagał władze miejskie oraz władze powiatu wiejskiego w rozwiązywaniu problemów planowego osadnictwa narastającej liczebnie ludności Wrocławia.

Konkurs zorganizowano dla urbanistów, architektów i budowniczych z Niemiec i Austrii. W tym gronie znaleźli się również architekci wrocławscy: Adolf Rading i Ernst May. Sprawami organizacyjnymi zajęło się miasto. Biuro Budowlane Rozszerzenia Miasta, kierowane przez architekta i urbanistę Fritza Behrendta, przygotowało materiały wyjściowe do konkursu, którego zadania polegały na sporządzeniu projektu podstawowego (plan zabudowy i komunikacji w skali 1:10000), projektów specjalnych (dotyczących ważniejszych połączeń komunikacyjnych oraz głównych wytycznych późniejszego rozwoju – także w odniesieniu do terenów na zewnątrz opracowania; 1:25000) oraz sprawozdania. 
Objęty konkursem obszar, zbliżony kształtem do koła, obejmował ok. 20 tys.ha.

Do magistratu wpłynęło 40 prac. Pierwszej nagrody nie przyznano. Jury postanowiło wyróżnić równorzędnymi nagrodami pięć nadesłanych projektów (w zakresie zadania głównego). W grupie zadań specjalnych wyróżniono trzy prace, ponadto zakupiono dodatkowo dalsze trzy projekty. Najważniejszym wyzwaniem konkursu było projektowanie w odniesieniu do zalet położenia miasta, zaplanowanie tras komunikacyjnych i terenów przemysłowych. Brano pod uwagę nie tylko osiedlenie, obszary zielone i Stare Miasto, ale również urządzenia portowe, kanały, obszary przemysłowe, główne trasy i urządzenia komunikacyjne (koleje, szybkie koleje i tramwaje). Spośród prac konkursowych nie wybrano jedynej, wybijającej się propozycji, jednak różnorodne rozwiązania projektowe wielu złożonych, trudnych problemów, przedstawione w grupie wyróżnionych prac konkursowych, okazały się bardzo przydatne przy późniejszym sporządzaniu planu rozwoju miasta.

Finalnie - pierwszy generalny plan podziału powierzchni Wrocławia opracowano w 1924 r. w Urzędzie Rozszerzenia Miasta, pod kierunkiem Fritza Behrendta. Podczas konstruowania planu skorzystano z najtrafniejszych rozwiązań wybranych z kilku projektów konkursowych, a także z wcześniejszych opracowań Alfreda von Scholtza i Maxa Berga. Plan przygotowany przez Behrendta obejmował ponad 27 tys.ha terenu o kształcie wydłużonym – wzdłuż rzeki i newralgicznego szlaku gospodarczego, prowadzącego z pd.-wschodu na pn.-zachód (jak w pracy Radinga). 
Planowany Wrocław obejmował 5,5 razy większą powierzchnię od ówczesnego miasta. Zaplanowano dwa porty powiązane z terenami przemysłowymi: I– z ujściem w Rędzinie (jak u Grossa i Briskego) i II- na Maślicach (jak u Heiligenthala oraz Arntza i Dorfmullera), a także dwie kolejowe stacje rozrządowe – w Brochowie i Żernikach. Zaprojektowano dwie nowe obwodnice kolejowe: zachodnią (z odgałęzieniem do Sobótki) oraz północną.
Projektowaną zabudowę mieszkaniową (Zacisze, Nowy Biskupin, Krzyki, Oporów, Muchobór Mały, Stabłowice) - uformowano jako jednostki osiedlowe o ściśle określonym planie i wielkości, rozdzielone terenami zieleni użytkowej lub rekreacyjnej. Tę ostatnią zlokalizowano głównie na terenach zalewowych wzdłuż Odry, Oławy, Widawy, Bystrzycy i Ślęzy. Sieć zielonych terenów wypoczynkowych przenikała miasto oddychającą tkanką lasów, łąk, upraw rolnych, ogrodów działkowych, parków, promenad i cmentarzy. Zaprojektowano też obwodnicę- łączącą dzisiejsze ulice: Wiśniową, 9 Maja, Brucknera na wschodzie z al.Hallera, Muchoborem Małym, Nowym Dworem, Małym Gądowem i Osobowicami na zachodzie.

Planowana gęstość zaludnienia wyniosła 36 mieszkańców na hektar (brutto), w porównaniu do rzeczywistej w owym czasie gęstości brutto, równej 114 M/ha. Nic dziwnego, że w tej sytuacji, już w roku 1928, terytorium Breslau powiększyło się ponad trzykrotnie (vide: załączona mapa). Przecież w 1924 r., mimo utworzenia ponad 6000 nowych mieszkań – ponad 130 tysięcy wrocławian bytowało w warunkach urągających jakimkolwiek standardom zdrowotnym! 
Postanowiono więc pilnie przesiedlić tę liczną grupę mieszkańców do budynków nowych, spełniających normy higieniczno-sanitarne (postanowienie ordynacji mieszkaniowej ustaliło normę minimalnej powierzchni mieszkalnej /pokoi/, przypadającej na jednego dorosłego mieszkańca równą 8 m.kw., zaś średnią wielkość pomieszczenia określono na 16 m.kw).  
Wzniesiono osiedle Księże Małe (1928), ukończono rozpoczętą w 1919 r. budowę Sępolna, rozpoczęto budowę Pilczyc (1929). Granice miejskie objęły odległe gminy: Psie Pole, Swojczyce, Partynice, Leśnicę i Pracze Odrzańskie.
Nie udało się jednak skonsolidować z miastem gmin południowych: Brochowa (newralgicznego ze względu na usytuowanie stacji rozrządowej), Wojszyc, Muchoboru Wielkiego, Oporowa i Kleciny.

Dla zainteresowanych: 

Nie wszystkie założenia pierwszego planu miasta zdołano zrealizować do roku 1929, który gwałtownie zakończył poprzedni okres prosperity wielkim kryzysem. Jednakże zasadnicze założenia, wytyczone wówczas dla rozwoju Wrocławia, pozostały niezmienione: kształt terytorium miasta, wyznaczony wzdłuż biegu Odry i głównego traktu drogowo-kolejowego; zasada tworzenia nowych osiedli jako wysp, sytuowanych na obrzeżach miasta pomiędzy terenami zieleni, oplatającymi zabudowę  klinowo-pierścieniową siecią.


Beata Bigda
Wrocław, listopad 2012 r.

Podczas pracy nad artykułem korzystałam z pozycji autorstwa Normana Davies'a i Rogera Moorhouse'a "Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia. Breslau. Wrocław." 
/Wydawcy: Wydawnictwo ZNAK oraz Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Fundacja, Kraków, 2002/

oraz z pracy zbiorowej Instytutu Historii Architektury, Sztuki i Techniki Politechniki Wrocławskiej pod redakcją prof. Jerzego Rozpędowskiego „Architektura Wrocławia. Tom 2. Urbanistyka do roku 1945”
/Wydawca: Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław, 1995/

Explicationis /cz.III/ do dwóch cykli artykułów o Wrocławiu: "Osiedla Wrocławia" i "Wrocławskie budynki", które ukazały się na łamach miesięcznika "Słowo Wrocławian" oraz na jego stronie, począwszy od lipca 2012 r.